Dogaszanie ognia potrwa jeszcze kilka godzin. Miasto jest sparaliżowane, ulice wokół miejsca pożaru są zamknięte. Ogień pojawił się około godz. 4 rano, kiedy nikogo nie powinno być w budynku, dlatego prawdopodobnie nikt nie ucierpiał - powiedział w rozmowie z reporterką RMF FM, rzecznik wojewódzkiej komendy Państwowej Straży Pożarnej, Dariusz Osucha. - Oczywiście będziemy to mogli dopiero potwierdzić po wejściu do środka. W tej chwili nie jest to możliwe. Cały czas płonie bowiem kilka tysięcy metrów kwadratowych centrum. Czy ktoś dybie na hipermarkety? Hipermarket, który spłonął w Wołominie pod Warszawą, jest trzecim sklepem tej samej firmy, w którym wybuchł pożar. W ostatnich pięciu dniach ogień zniszczył sklepy w Opolu i Gdańsku. Przedstawiciele sieci handlowej nie łączą jednak tych wydarzeń. Przedstawicielka firmy Maria Cieślikowska nie wie, co było przyczyną dzisiejszego pożaru, ale wyklucza jego powiązanie z wydarzeniami ostatnich dni: W ostatni weekend, w związku ze złą pogodą, pożary dotknęły również obiekty innych sieci. Absolutnie nie mamy takich przypuszczeń. Wszystko być może wyjaśni się do zakończenia postępowania wyjaśniającego: Wszystkie ekipy specjalistyczne będą musiały się zająć zweryfikowaniem przyczyn - prokuratura, a także nasze ekipy wewnętrzne - dodaje Cieślikowska. Straty będą spore, ponieważ budynek hipermarketu i wszystkie sprzęty, które się w nim znajdowały spłonęły doszczętnie. Sklep był całkowicie remontowany dokładnie rok temu. Pracownicy spalonego hipermarketu nie zostaną bez pracy Pracownicy spalonego hipermarketu w Wołominie na Mazowszu znajdą zatrudnienie w innym sklepie tej samej sieci w Warszawie - zapewnia w rozmowie z reporterką RMF FM przedstawicielka firmy. Spłonęło jedno z głównych centrów handlowych w mieście. Wszystkie punkty usługowe stojące koło spalonego hipermarketu będą zamknięte do końca akcji gaśniczej. Sklepy, które znajdują się trochę dalej, funkcjonują bez przeszkód. Ogień objął cały budynek o powierzchni w sumie około 7 tys. metrów kwadratowych. W wyniku pożaru dach i ściany supermarketu częściowo runęły. Na razie nie wiadomo, co było przyczyną pożaru. Będzie to wyjaśniać policja. 600 osób pozostało też bez pracy w Toruniu. W nocy spłonął zakład drobiarski Drosed. Strażacy walczyli z ogniem kilkanaście godzin. Na skutek pożaru runął dach i część ścian metalowej hali. Dogaszanie pożaru zakładu w Toruniu potrwa do wieczora. Słuchaj Faktów RMF FM: