Jak poinformowała rzeczniczka starostwa płockiego Dagmara Kobla-Antczak, we wtorek poziom Wisły w Wyszogrodzie osiągnął 260 cm, czyli o 240 cm poniżej stanu ostrzegawczego, natomiast w Kępie Polskiej stan wody wynosił 156 cm, czyli o 264 cm mniej niż wynosi stan ostrzegawczy. To najniższy poziom wody w rzece od co najmniej kilkunastu lat, jednak - według dyrektora powiatowego wydziału zarządzania kryzysowego Jana Rysia - z informacji, uzyskanych od wójtów i burmistrzów powiatu płockiego, nie należy obawiać się, że w miejscowościach regionu zabraknie wody w kranach. Sytuacja szczególnie trudna - Sytuacja jest szczególnie trudna dla rolników z powodu znacznego obniżenia się wód gruntowych. Jednak mieszkańcy powiatu nie muszą martwić się o brak wody do codziennego użytku, gdyż tej nie zabraknie, nawet jeśli taki poziom rzeki utrzyma się jeszcze przez kilka tygodni - zapewnił Ryś, cytowany w komunikacie płockiego starostwa. Burmistrz miasta i gminy Wyszogród Mariusz Bieniek powiedział, że rekordowo niski poziom Wisły sprawia, że rzeka w tym rejonie jest obecnie praktycznie nieżeglowna. - To nas martwi pod względem turystycznym. Utrudnione jest pływanie po rzece. Dla tych, którzy rzeki nie znają, jest to nawet ryzykowne - powiedział Bieniek. Dodał, że w niektórych miejscach Wisła ma obecnie nawet 50 cm głębokości. Ryzyko przerwania wału Bieniek podkreślił, że gdyby niski poziom Wisły utrzymał się do okresu zimowego, to zamarznięcie rzeki, a potem ewentualna odwilż i napływ wody roztopowej i topniejącej kry z górnego jej biegu mogą spowodować zagrożenie dla wałów przeciwpowodziowych. - Jeżeli obecny stan utrzyma się, to rzeka zamarznie zimą do samego dna. Później woda, która będzie napływała nie pod lodem, a po lodzie, może zagrażać wałom przeciwpowodziowym. To może być niebezpieczne, ze względu na ryzyko przerwania wału - ocenił Bieniek.