Według niego na razie trudno jest precyzyjniej określić ten termin. Wyjaśnił, że w środę spółdzielnia otrzymała ekspertyzę konstrukcyjną, na bazie której przygotowywany jest projekt prac remontowych. Wiceprezes zastrzegł, że opracowana przez eksperta opinia dotyczy wyłącznie konstrukcji i nie obejmuje swoim zakresem zagadnień architektonicznych i instalacyjnych, a także nie formułuje oceny przyczyn wybuchu gazu. Sprawą zajmuje się natomiast radomska prokuratura. Jak powiedział szef Prokuratury Rejonowej Radom - Wschód Robert Czerwiński, śledztwo potrwa jeszcze kilka miesięcy. - Prokuratura będzie też chciała ustalić przyczyny wycieku gazu, sprawdzić, czy był on zawiniony przez lokatora mieszkania, czy może nie został zauważony przez odpowiednie służby podczas przeglądów okresowych - wyjaśnił prokurator. Krzemiński zapewnił, że spółdzielnia stara się, by remont mieszkań zakończył się jak najszybciej; w razie potrzeby prace będą prowadzone także nocą. Zarząd Spółdzielni "Nasz Dom" chciałby, aby w pierwszej kolejności, jeszcze przed zakończeniem remontu wyższych kondygnacji budynku, do swych domów wrócili lokatorzy niższych pięter. Krzemiński powiedział, że zgodę na takie rozwiązanie wydać musi jednak powiatowy inspektor nadzoru budowlanego. Do wybuchu gazu w jednym z bloków w centrum Radomia doszło pod koniec grudnia ubiegłego roku. W wyniku obrażeń ciała doznanych podczas eksplozji zmarła starsza kobieta. Drugą ofiarą był właściciel mieszkania, został on ciężko poparzony. Z budynku zostało ewakuowanych 50 osób. Kilkanaście rodzin z klatki, w której nastąpił wybuch, nie wróciło do swoich mieszkań. Większość z nich zatrzymała się u krewnych bądź znajomych. Jedna rodzina skorzystała z propozycji wynajmu mieszkania od miejskiej spółki, druga zamieszkała w bursie szkolnej.