Jak powiedziała wiceprezydent Radomia Anna Kwiecień, pieniądze miałyby pochodzić z tzw. nadwykonań, czyli wykonanych ponad kontrakt w pierwszym półroczu br. świadczeń medycznych. - Jeśli będą nadwykonania, jeśli będą zapłacone przez Narodowy Fundusz Zdrowia, to pewna pula środków będzie przeznaczona dla pielęgniarek - powiedziała Kwiecień. Dodała, że szczegóły będą omawiane na sobotnim spotkaniu. Odbędzie się ono po południu, po powrocie z urlopu prezydenta Radomia. Obecna w Radomiu Longina Kaczmarska, wiceprzewodnicząca zarządu krajowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych stwierdziła, że wierzy, iż "pielęgniarkom z Radomia uda się zwyciężyć i osiągnąć - może nie taką kwotę, jak by chciały, ale dojdzie do kompromisu i satysfakcjonującego porozumienia". Dyrektor lecznicy Andrzej Pawluczyk zapewnił, że szpital ma zapewnioną obsadę pielęgniarską na weekend. W piątek siostry zapowiedziały zaostrzenie strajku, tymczasem ordynatorzy kluczowych oddziałów poprosili je o powrót do pracy przy pacjentach. Pismo z apelem do pielęgniarek wystosował m.in. szef Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii, który prosi o "wyłączenie ze strajku pielęgniarek z tego oddziału i przywrócenie pełnej obsady". Według dyrektora szpitala Andrzeja Pawluczyka opieka pielęgniarska jest zabezpieczona na minimalnym, ale wystarczającym poziomie. Stwierdził on, że pacjenci, którzy wymagają hospitalizacji, nie są na razie odsyłani do innych szpitali. Pielęgniarki są innego zdania niż dyrekcja. Dają przykład bloku operacyjnego - na którym według nich w czwartek po południu nie było żadnej pielęgniarki. Według przewodniczącej szpitalnego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Anny Trzaszczki mimo braku sióstr do szpitala nadal przyjmowani są pacjenci, co zagraża zdrowiu i życiu chorych. O swoich podejrzeniach pielęgniarki w piątek rano poinformowały radomską prokuraturę. - Przyjmowanie pacjentów bez pewności, że zabezpieczy się im opiekę, jest ogromnym zagrożeniem dla ich zdrowia i życia. Nie wiem, jak dyrekcja mogła podjąć decyzję o dalszej pracy w systemie ostrodyżurowym - skomentowała Trzaszczka. Siostry zdecydowały, że od soboty zaostrzają strajk i zmniejszają obsadę na dwóch ważnych oddziałach: Szpitalnym Oddziale Ratunkowym i kardiologii. Powtarzają, że są gotowe do rozmów, ale od strajku na razie nie odstąpią. Dyrektor podkreślił, że sytuacja w lecznicy jest na bieżąco monitorowana, ale w każdej chwili może dojść do konieczności czasowego zawieszenia działalności któregoś z oddziałów. Radomska prokuratura prowadzi trzy dochodzenia dotyczące akcji strajkowej w radomskim szpitalu. Jedno dotyczy śmierci pacjenta na oddziale dializ podczas dwugodzinnego strajku ostrzegawczego pielęgniarek. Drugie - m.in. utrudniania działalności związkowej i zastraszania pielęgniarek przez dyrekcję lecznicy. Kilka dni temu do prokuratury wpłynęło doniesienie o podejrzeniu manipulacji i wywieraniu nacisków przez przedstawicieli związków zawodowych podczas referendum strajkowego. Pielęgniarki są w sporze zbiorowym z dyrekcją szpitala od stycznia. Domagają się podwyżek średnio o 600 zł brutto, a także m.in. wprowadzenia taryfikatora, siatki płac i norm zatrudnienia. Trzaszczka dodała jednak, że pielęgniarki gotowe są do rozmów. Strajk w radomskim szpitalu rozpoczął się w środę rano. Strajkujące pielęgniarki, ubrane w czarne koszulki, przebywają w szpitalnej świetlicy. Na oddziałach pozostały głównie siostry oddziałowe i pielęgniarki ściągnięte na zastępstwo m.in. z poradni specjalistycznych. Do tej pory dyr. Pawluczyk twierdził, że nie ma możliwości wprowadzenia podwyżek płac, czego żądają pielęgniarki; placówka ma już 20 mln zł długu, z czego 5 mln zł - to zobowiązania wymagalne. Dyrekcja szacuje, że w szpitalu przebywa około 190 pacjentów; w sumie w lecznicy jest 600 łóżek. Pacjenci i ich rodziny twierdzą, że w związku ze strajkiem chorzy są przedwcześnie wypisywani są do domu. - Mój mąż leży już kilka dni na "erce" na kardiologii. Tymczasem lekarze każą mi zabierać go do domu. Mówią, że trzeba mu załatwić hospicjum - żaliła się Janina Tyczyńska, żona jednego z pacjentów. Radomski szpital jest jedną z największych lecznic w regionie radomskim. Leczą się w nim pacjenci nie tylko z Radomia, ale i z sąsiednich powiatów. Placówka zatrudnia 1500 osób, z czego ok. 600 to pielęgniarki i położne.