Jak poinformował w poniedziałek prezes zarządu fabryki Tomasz Nita, przerwa potrwa do końca lutego. - Liczymy na to, że do tego czasu pojawią się jakieś konkrety na temat ewentualnych zamówień ze strony Ministerstwa Obrony Narodowej (MON) czy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji (MSWiA) - powiedział. Zarząd zakładu chce w ten sposób ograniczyć koszty związane m.in. z opłatą za ogrzewanie czy prąd. Według Nity jest to też dobra okazja, by pracownicy gremialnie wykorzystali zaległe dni urlopu, które nagromadzili wówczas, gdy produkcja szła jeszcze pełną parą, a zakład realizował duże zamówienie broni dla policji. Prezes "Łucznika" powiedział, że na razie zarząd fabryki nie planuje znacznych ograniczeń zatrudnienia. - Mamy nadzieję, że podpiszemy kontrakt i zakład będzie kontynuował produkcję - podkreślił. W ostatnim czasie wymówienia dostało 10 osób. Nita wyjaśnił, że zwolnienia te planowane były już wcześniej, w związku z niewielkim przerostem zatrudnienia w stosunku do potrzeb. Kolejnych 10 pracowników odejdzie z pracy w związku z nabyciem praw emerytalnych. Obecnie zakład zatrudnia ok. 320 osób. Produkcja radomskiego "Łucznika" opiera się w 98 procentach na zamówieniach z MON-u i MSWiA. W tym roku nie ma jeszcze żadnych zamówień.