Jak powiedziała przewodnicząca radomskiej delegatury Okręgowej Izby Aptekarskiej w Warszawie Jolanta Krawczyk, w większości aptek, które włączyły się do protestu, przez godzinę wydawano leki tylko w nagłych wypadkach i w stanach zagrożenia życia. Tak było np. w aptekach przy pl. Jagiellońskim i pl. Konstytucji 3 Maja w Radomiu. Przez godzinę apteki te były zamknięte. Na drzwiach wisiała kartka z informacją o proteście. Leki w nagłych przypadkach wydawane były przez okienko, tak jak podczas nocnych dyżurów. W niektórych aptekach, np. przy ul. Chrobrego, podczas protestu realizowano głównie recepty wystawione w poniedziałek. Klienci bez recept lub z wypisanymi w ubiegłym tygodniu proszeni byli o zgłoszenie się po proteście - powiedziała pracownica apteki. Z informacji delegatury OIA wynika, że w Radomiu do protestu nie przystąpiły m.in. apteki z sieci PGF (Polskiej Grupy Farmaceutycznej). Krawczyk oceniła, że w poniedziałek do aptek trafiało już nieco mniej niż w ub. tygodniu recept z pieczątkami "Refundacja do decyzji NFZ". Szczegółowych informacji co do ich liczby, na razie jednak izba nie posiada. Z danych radomskiej delegatury Okręgowej Izby Aptekarskiej w Warszawie wynika, że w Radomiu i okolicach jest blisko 200 aptek. Naczelna Rada Aptekarska zaapelowała do aptekarzy, by od poniedziałku w godz. 13-14 leki były wydawane tylko w nagłych przypadkach, zagrażających życiu. Ma to dotyczyć m.in. ciężkich chorób przewlekłych, gdy brak przyjęcia medykamentu może mieć poważne konsekwencje. Rada wezwała także farmaceutów do rygorystycznego wymaganego przez obowiązujące przepisy prawa oraz umowę z NFZ, badania formalnej poprawności recept lekarskich i wydawania leków refundowanych jedynie na podstawie recepty prawidłowo wystawionej.