Rocznie statystyczny Kowalski konsumuje jedynie 180 kg mleka, masła, serów, jogurtów i innych mlecznych dobroci. Tymczasem na zachodzie Europy spożycie wynosi 340 - 420 kg, a w Skandynawii aż 400 - 500 kg. Pomijając już fakt, iż mleko ma wiele potrzebnych organizmowi człowieka składników, to w dodatku skonsumowanie przez polskiego klienta przynajmniej 260 kg przetworów mlecznych uratowałoby nasz przemysł mleczarski. Tymczasem góra mleka, jogurtu może stać się jeszcze większa, bo właśnie rząd tnie po szklance mleka. Dosłownie, bo chodzi tu o słynną akcję w szkołach, gdzie dziatwa dostaje za darmo wyroby mleczne. W budżecie na przyszły rok rządowi zabraknie na ten cel 100 mln zł. Stąd też chce - i to już od grudnia 2009 - przesunąć terminy płatności dostawcom do dwóch miesięcy od dostarczenia produktu, co wyeliminuje małe firmy. Poza tym szklanka mleka ma być w szkołach tylko przez osiem miesięcy w roku oraz przez trzy dni w tygodniu, choć nauka trwa pięć dni - czytamy w publikacji "Trybuny".