- Każdy z nas ma inne wyobrażenie na temat miłości, stanu zakochania. Dla tych, którzy uważają, że jest to bardzo osobiste przeżycie, takie święto jak walentynki, komercyjne, z wszechobecnymi serduszkami, może być denerwujące - przyznaje Bartnicka-Michalska. Jej zdaniem, walentynki należy traktować jako pretekst, by zastanowić się nad tym, z kim jesteśmy związani, dlaczego wybraliśmy tę osobę oraz by przypomnieć jej, że ją kochamy. - Czasem, gdy jesteśmy ze sobą już wiele lat, wkrada się rutyna i wydaje się naturalne, że ta druga osoba jest świadoma naszych uczuć. Dlatego dobrze, że jest taki dzień, w którym sobie o tym przypominamy - mówi psycholog. Dodaje, że walentynki są szczególnie irytujące dla osób, które nie są akurat z nikim związane. - Czują się wtedy negatywnie wyróżnione, gdy wszędzie dookoła siebie widzą ludzi z serduszkami, kwiatami itp. Może ich złościć, że oni nie mają komu dać walentynki. Ale może to być pretekst, żeby zastanowić się, dlaczego jesteśmy sami, dlaczego nikogo nie mamy, albo dlaczego go lub ją straciliśmy i co zrobić, żeby w przyszłym roku nie spędzać walentynek samotnie - radzi Bartnicka-Michalska. W jej opinii do walentynek przede wszystkim trzeba mieć dystans, pamiętać, że jest to komercyjne święto, wszyscy - producenci, sprzedawcy - o tym wiedzą i wykorzystują naszą potrzebę okazywania sobie w tym dniu uczuć. Ale nie ma w tym nic złego. - W dzisiejszym świecie, kiedy żyjemy w tak szybkim tempie, warto na moment się zatrzymać i przypomnieć naszym najbliższym, że ich kochamy. Niektórzy twierdzą, że każdy dzień jest dobry, by okazywać sobie miłość. Proszę bardzo, niech to robią! Ludzie potrzebują pretekstu, by się obdarować, uczcić jakoś swoją miłość. Stąd rosnąca popularność tego święta. Jest na nie zapotrzebowanie - uważa psycholog. Agata Kwiatkowska. Czy prawdziwa miłość istnieje tylko w filmach? Przeczytaj relacje z czata!