Efekt jest taki, że oczekujący odchodzą kawałek dalej. Niedopałki oczywiście lądują na chodnikach. Rachunek bowiem jest prosty: za złamanie zakazu palenia na przystanku mandat wynosi 500 zł, za śmiecenie - tylko 50 zł. Zysk w przypadku ewentualnej wpadki jest wymierny. Druga zmora w stolicy Po psich odchodach, niedopałki stają się drugą zmorą stolicy. Rozwiązanie problemu nie jest jednak takie proste, bo kosze na przystankach należą do Zarządu Transportu Miejskiego, a pozostałe do Zarządu Oczyszczania Miasta. Choć obie instytucje nawet nazwy mają podobne, o porozumienie bardzo trudno. A może po prostu przestawić kosze i tym samym zachęcić palaczy do korzystania z nich? - zastanawia się "Życie Warszawy". Tam palić wg ustawy nie wolno Przypomnijmy - nowela ustawy antynikotynowej, która weszła w życie 15 listopada 2010 roku, wprowadza zakaz palenia w środkach transportu publicznego, w ogólnodostępnych miejscach przeznaczonych do wypoczynku i zabawy dzieci, na przystankach komunikacji miejskiej i w środkach publicznego transportu oraz na dworcach. Zakazem palenia objęto także szkoły, zakłady opieki zdrowotnej, placówki oświaty, wypoczynku i kultury oraz obiekty sportowe. Właściciele restauracji z co najmniej dwiema salami konsumpcyjnymi mogą jedną z nich przeznaczyć dla osób palących. Sala musi być jednak zamknięta i wentylowana. W jednoizbowych lokalach obowiązuje całkowity zakaz palenia. Specjalne miejsca dla palaczy W niektórych obiektach, np. w zakładach pracy, hotelach czy na uczelniach, można tworzyć palarnie. Zgodnie z ustawą palarnia to pomieszczenie wyodrębnione konstrukcyjnie od innych pomieszczeń i ciągów komunikacyjnych, odpowiednio oznaczone, służące wyłącznie do palenia tytoniu, zaopatrzone w odpowiednią instalację, tak aby dym tytoniowy nie przenikał do innych pomieszczeń. RMF FM: Ratunek dla palaczy - zobacz!