Funkcjonariusze drogówki nie dają jednoznacznego wyjaśnienia, dlaczego ten rok jest tak tragiczny na polskich drogach. Starają się więc przyczyn upatrywać w warunkach pogodowych. W pewnym sensie na te statystyki wpłynęła pewnie trochę łagodniejsza zima, jeżeli chodzi o styczeń - luty, gdy kierowcy jeździli szybciej. Bo to ma później bezpośredni wpływ na skutki potrąceń pieszych - podejrzewa Marek Fidos z Komendy Głównej Policji. Nie bez znaczenia jest też stan infrastruktury drogowej. W większości miejsc w Polsce ruch samochodów i pieszych nie jest rozdzielony. Brakuje nam obwodnic, a w wielu miejscach oświetlenia i oznakowanych przejść dla pieszych, a to mogłoby bezpieczeństwo pieszych poprawiać - dodaje Fidos. A poprawa jest konieczna. W Unii Europejskiej co piąty pieszy ginie w wypadku drogowym, do którego dochodzi w Polsce. W statystykach spadliśmy na ostatnie miejsce. Ostatnio wyprzedziła nas Rumunia.