Na Krakowskim Przedmieściu pojawiają się wciąż kolejni ludzie z własnymi, małymi krzyżami, dochodzi do utarczek słownych. Wszyscy nowo przybywający gromadzą się za ustawionymi przez zabezpieczające miejsce służby miejskie metalowymi barierkami. Odgradzają one tłum od ok. dwudziestu osób, które pikietują przy ustawionym przez harcerzy krzyżu w bezpośrednim sąsiedztwie Pałacu Prezydenckiego. Zgromadzeni tam wciąż trzymają transparenty, palą znicze. Krakowskie Przedmieście wyłączone jest z ruchu na odcinku od skrzyżowania z ulicą Królewską. Przy krzyżu pojawili się m.in. Leszek Bubel i Wojciech Cejrowski. Głośno odczytywano apel o ekshumację szczątków ofiar katastrofy w Smoleńsku, domagano się przesłuchania minister zdrowia Ewy Kopacz i szefa MON Bogdana Klicha, a także dymisji rządu. Zebrani odśpiewali m.in. "Boże, coś Polskę" i hymn Polski. Na miejscu obecni są policjanci, którzy zabezpieczają teren przy Pałacu Prezydenckim oraz funkcjonariusze BOR, zabezpieczający sam pałac. Rzecznicy obu służb nie komentują informacji, by ich funkcjonariusze interweniowali wobec którejkolwiek z osób protestujących przeciw przeniesieniu krzyża. O interwencji BOR przekonuje jedna z kobiet, która - jak twierdzi - została siłą wyniesiona za barierki w momencie, gdy objęła krzyż i nie chciała go puścić. Kobieta mówi dziennikarzom, że jej gest był apelem o to, żeby nie przenosić krzyża sprzed Pałacu do czasu ustawienia tam pomnika ku czci ofiar katastrofy w Smoleńsku. Przed Pałacem Prezydenckim zatrzymują się też liczni przechodnie, w tym grupy cudzoziemców. Jedna z osób w tłumie za barierkami zasłabła, zabrała ją karetka pogotowia. Uroczyste przeniesienie harcerskiego krzyża sprzed Pałacu do kościoła św. Anny nastąpi o godz. 13. Zgromadzeni na Krakowskim Przedmieściu zapowiadają jednak, że w miejsce przeniesionego krzyża postawią kolejne i będą kontynuować pikietę.