Jak powiedziała w piątek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Radomiu Małgorzata Chrabąszcz, akt oskarżenia w tej sprawie został skierowany do radomskiego sądu. Według prokuratury lekarz oddziału ratunkowego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Radomiu Grzegorz D. przedwcześnie podjął decyzję o wypisaniu pacjentki do domu. - Lekarz zdecydował o wypisie, pomijając okoliczności, które wskazywały na ciężkie zatrucie chorej tlenkiem węgla i kwalifikowały ją bezwzględnie do dalszego leczenia oraz diagnostyki w oddziale intensywnej terapii - dodała rzeczniczka. W grudniu 2006 r. 21-letnia kobieta trafiła do radomskiego szpitala z objawami zaczadzenia. Pacjentka po przyjęciu na oddział została poddana tlenoterapii. Na drugi dzień, w związku z polepszeniem się wyników badań, dostała wypis do domu. Kobieta - wychodząc ze szpitala - czuła się jednak źle. - Z pacjentką nie można było nawiązać kontaktu słowno-logicznego, nie rozpoznawała rodziców, była ospała, do domu odwieziono ją karetką i wniesiono na krzesełku do mieszkania - wyjaśniła Chrabąszcz. Po kilku dniach chora znów trafiła do szpitala. Do dobrej formy jednak nie wróciła. Biegli powołani przez prokuraturę orzekli jednak, że lekarz nie może odpowiadać za tragiczny skutek zatrucia tlenkiem węgla. - Według nich nie można wykazać, że wdrożenie prawidłowego postępowania medycznego przyniosłoby oczekiwany rezultat i nawet właściwe leczenie zatrucia tlenkiem węgla mogłoby nie uchronić pacjentki od dalszego uszkodzenia mózgu - dodała rzeczniczka. Lekarzowi grozi kara grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do roku.