Z przedstawicielami protestujących, wśród których znaleźli się pracownicy stołecznych szkół i przedszkoli oraz rodzice przedszkolaków i uczniów, spotkała się dyrektor Biura Edukacji Joanna Gospodarczyk. Protest związany był z wydanym przez Biuro Edukacji m.st. Warszawy dokumentem "Zasady organizacji pracy przedszkoli i szkół prowadzonych przez m.st. Warszawę w roku szkolnym 2013/2014", który ma doprowadzić do racjonalizacji wydatków w przedszkolach i szkołach. "Etaty nam dajcie, sobie pensje poucinajcie" Biuro Edukacji chce, aby przedszkola zmniejszyły liczbę godzin pracy woźnych, łączyły różne grupy dzieci po podwieczorku, gdy rodzice zaczynają odbierać je z placówek. Wprowadza też limit zajęć specjalistycznych dla przedszkolaków z orzeczeniami o specjalnych potrzebach edukacyjnych (to np. dzieci niepełnosprawne ruchowo, niedosłyszące). Poniedziałkową demonstrację zorganizowały stowarzyszenie Inicjatywa Mieszkańców Warszawa Społeczna i Ogólnopolski Pracowniczy Związek Zawodowy Konfederacja Pracy. Protestujący przynieśli transparenty, na których można było przeczytać m.in.: "Edukacja nie na sprzedaż", "Etaty nam dajcie, sobie pensje poucinajcie", "Uczciwa praca, godziwa płaca". "Szkoły i przedszkola zamienią się w przechowalnie dla dzieci" Jak podkreślali protestujący, na bezpieczeństwie i standardzie opieki nad dziećmi nie można oszczędzać. Ich zdaniem proponowane przez miasto zmiany mogą doprowadzić do tego, że "warszawskie szkoły i przedszkola zamienią się w przechowalnie dla dzieci". Sprzeciwiają się m.in. łączeniu szkolnych klas i przedszkolnych oddziałów. Nie godzą się na cięcia etatów woźnych, zwolnienia i obniżanie wynagrodzeń pracowników warszawskich szkół i przedszkoli. Sprzeciwiają się też ograniczaniu liczby godzin zajęć specjalistycznych. "Urzędnicy zostali wybrani przez nas, jeśli nas nie posłuchają..." Prezes stowarzyszenia Inicjatywa Mieszkańców Warszawa Społeczna i koordynator protestu Maciej Łapski powiedział podczas pikiety: "Żądamy wycofania się z oszczędności, a jednocześnie nie jesteśmy naiwni i wiemy, że ta walka jeszcze trochę potrwa". - Urzędnicy zostali wybrani przez nas, przez mieszkańców Warszawy. Jeśli nie będą nas słuchać, niech wiedzą, że obywatele i obywatelki mają narzędzie odwołania Rady Miasta czy poszczególnych rad dzielnic. Jesteśmy do tego zdolni. Przez ostatnie cztery dni zebraliśmy 10 tys. podpisów w warszawskich szkołach i przedszkolach pod protestem przeciwko cięciom w warszawskiej edukacji - przekonywał Łapski. "Kryzys dociera do Polski. Musimy patrzeć na złotówkę" Z reprezentantami protestujących spotkała się w trakcie demonstracji dyrektor stołecznego Biura Edukacji Joanna Gospodarczyk. Później w rozmowie z dziennikarzami Gospodarczyk zwróciła uwagę, że "budżet oświaty warszawskiej jest budżetem rosnącym mimo trudnych czasów". Jednocześnie zaznaczyła: "Kryzys dociera do Polski. Musimy patrzeć na złotówkę z obu stron i sensownie ją wydawać". W ubiegłym tygodniu w opublikowanym na stronie internetowej Biura Edukacji komentarzu do "Zasad organizacji pracy przedszkoli" Gospodaczyk przypominała, że "Zasady" to wewnętrzny dokument, mający charakter wytycznych określających ramy organizacyjne, standaryzujący usługi edukacyjne i opiekuńcze w samorządowych przedszkolach i szkołach. Zaznaczyła, że dzięki niemu możliwe jest stworzenie w każdym przedszkolu i szkole porównywalnych warunków funkcjonowania, adekwatnych do możliwości finansowych miasta. "Utrzymywanie pełnej obsady kadrowej nie znajduje uzasadnienia" "Porównaliśmy wskaźniki organizacji i zatrudnienia w przedszkolach w Warszawie i innych największych miastach. Wszędzie były one niższe od tych obowiązujących w stolicy. Oznacza to, że ustalenie wskaźników na takim samym poziomie, jak w innych miastach, umożliwi realizację zadań edukacyjnych i opiekuńczych także w warszawskich przedszkolach" - napisała. - Analizowaliśmy również czas pobytu dzieci w przedszkolach po wprowadzeniu odpłatności na nowych zasadach. Z analizy tej wynika, że do godziny 16. w przedszkolach pozostaje mniej niż połowa dzieci, a zatem utrzymywanie pełnej obsady kadrowej do godziny 17 lub 18 nie znajduje uzasadnienia - oceniła.