Od godziny 14 w sobotę na ul. Belwederskiej, na której mieści się ambasada Rosji w Warszawie, zbierali się protestujący, którzy sprzeciwiają się rosyjskiej agresji na Ukrainę. To kolejna - po poniedziałkowej - taka manifestacja w stolicy. Udział w niej wzięło kilkaset osób. Manifestujący zebrali się pod rosyjską ambasadą przede wszystkim, żeby zaprotestować przeciwko wojnie w Ukrainie. Tym razem motywem przewodnim było jednak odbywające się na miejscu symboliczne referendum. Happening był swego rodzaju odpowiedzią na działania Federacji Rosyjskiej, która wykorzystała "pseudoreferenda" do przyłączenia części okupowanych terenów Ukrainy do Rosji. Kolejka chętnych do zagłosowania w referendum Przed skrzynią do głosowania ustawiała się ogromna kolejka osób, zadane w referendum pytanie brzmiało "czy jest Pan/Pani za aneksją budynku i terenów ambasady Federacji Rosyjskiej w Warszawie przy ul. Belwederskiej 49 i przekazaniu ich polskim władzom, celem powstania stałego centrum polsko-ukraińskiej współpracy?". Biorący udział w referendum mogli zaznaczyć trzy odpowiedzi - wszystkie były twierdzące. Wyników jeszcze nie opublikowano - biorąc jednak pod uwagę zasady określone przez organizatorów, efekt końcowy inny niż 100 proc. "za", nie jest możliwy. Niewykluczone jednak, że analogicznie do rosyjskich "pseudoreferendów" w Ukrainie, ogłoszony zostanie wynik około 98 proc. "na tak". Podobne happeningi ws. przyłączenia różnych regionów Rosji odbywają się też w innych krajach. M.in. w Finlandii czy we Włoszech. Najsłynniejsze miało miejsce w Pradze, gdzie Czesi zagłosowali za przyłączeniem obwodu kaliningradzkiego. Protesty pod ambasadą Rosji. "Putin won!" Manifestanci zebrali się pod ambasadą Rosji również w poniedziałek - protest był odpowiedzią na bombardowania Ukrainy, w tym obiektów cywilnych do których doszło tego dnia. W trakcie manifestacji, zebrani wykrzykiwali hasła: "Putin won!", "Terrorysta" czy "Precz z faszyzmem". "W związku ze zgromadzeniem pod Ambasadą Rosji wyłączony został ruch na ul. Belwederska oraz Al. Ujazdowskie. Wyłączenia podyktowane są względami bezpieczeństwa uczestników" - poinformowała wówczas stołeczna policja.