Protest odbywa się w ramach sporu zbiorowego, który wszczęły z dyrekcją wszystkie działające w szpitalu związki zawodowe, w tym m.in. reprezentujące lekarzy, pielęgniarki i położone oraz NSZZ "Solidarność". Dotychczasowe negocjacje nie przyniosły rezultatu - spisano protokół rozbieżności i zaplanowano dalsze rozmowy. Szpital w Gostyninie-Kruku należy do samodzielnego publicznego zespołu zakładów opieki zdrowotnej. Jak poinformowała Małgorzata Wiland, przewodnicząca działającego w szpitalu związku pielęgniarek i położnych, pracownicy obawiają się, że wydzierżawienie majątku przez zewnętrznego operatora doprowadzi do likwidacji niektórych oddziałów placówki, redukcji zatrudnienia i zarobków. Pracownicy wysunęli postulat podwyżek o 20 proc. Według nich rozwiązaniem trudnej sytuacji placówki byłoby przekształcenie szpitala w spółkę ze 100-proc. udziałem samorządu. Wiland przyznała, że jeżeli negocjacje nie przyniosą porozumienia, protestujący rozważą możliwość przeprowadzenia strajku ostrzegawczego. Na razie budynek szpitala został oflagowany. - Uważamy, że dla naszej społeczności, dla nas i dla pacjentów, lepszym może rozwiązaniem byłoby wzięcie pod uwagę przekształcenia w spółkę ze 100-procentowym udziałem powiatu - powiedziała Wiland. Dodała, że w związku z trudną sytuacją finansową placówki, jej pracownicy otrzymali za marzec pensje w wysokości 85 proc. wynagrodzenia. - Nasze zarobki i tak nie są wysokie, a jeżeli przyszłoby je obniżyć, to byłaby katastrofa - oświadczyła Wiland, odnosząc się do projektu dyrekcji szpitala o wypowiedzeniu warunków pracy, dotyczących płacy. Według Wiland formą protestu przeciwko temu projektowi było wysunięcie kontrpostulatu podwyżek dla pracowników o 20 proc. Dyrektor szpitala Krzysztof Jaworski podkreślił, że placówka, która ma obecnie ok. 34 mln długu, głównie zaległego z lat poprzednich, przy kontrakcie rocznym z NFZ na poziomie 28 mln zł, musi szukać oszczędności. - W tej chwili na skutek niskiego kontraktu w stosunku do kosztów, przede wszystkim kosztów wynagrodzeń, nie jesteśmy w stanie zbilansować się na bieżąco. Stąd podjąłem decyzję, nie mając innego wyjścia, o obniżeniu załodze wynagrodzeń do takiego poziomu, żeby firma mogła się zbilansować, przynajmniej na bieżąco - wyjaśnił dyrektor. Jaworski, który jest szefem szpitala od maja 2011 r., przyznał, że kłopoty finansowe placówki zaczęły się kilka lat temu, a zaciągnięte w tym czasie kredyty restrukturyzacyjne nie przyniosły spodziewanego efektu. - Po prostu mamy zbyt niski kontrakt i wykonanie tego kontraktu w stosunku do kosztów - dodał. W ocenie wicestarosty gostynińskiego Andrzeja Kujawskiego, poszukiwanie podmiotu, który wydzierżawiłby majątek samodzielnego publicznego zespołu zakładów opieki zdrowotnej i przejął część zadłużenia, jest najbardziej realnym sposobem ratowania placówki. Ogłoszenie w tej sprawie ukazało się z początkiem marca. Starostwo czeka obecnie na wstępne deklaracje wzięcia udziału w negocjacjach - po takim zgłoszeniu podmioty otrzymają szczegółowe dokumenty i będą mogły przygotować właściwe oferty, które zostaną ocenione w drodze konkursu. Kujawski przyznał, że pojawiły się już wstępne zgłoszenia podmiotów potencjalnie zainteresowanych wydzierżawieniem majątku szpitala - nie ujawnił jednak liczby deklaracji. Według Kujawskiego, gdyby nie udało się wybrać podmiotu na dzierżawę majątku szpitala, rezerwowym rozwiązaniem mogłoby być powołanie spółki ze 100 proc. udziałem powiatu. - To awaryjne wyjście. Na dzień dzisiejszy trudno mi powiedzieć, czy gwarantuje utrzymanie tego szpitala" - zastrzegł. Wicestarosta przyznał, że wcześniejsze programy, dotyczące naprawy finansów szpitala były "mało skuteczne". "Raz było lepiej, raz gorzej, były popełniane pewne błędy - ocenił Kujawski. Jego zdaniem, obecna sytuacja szpitala w Gostyninie-Kruku jest podobna do sytuacji wielu innych tego typu placówek w kraju.