Manifestacja "Parasolką w Kaczyńskiego" rozpoczęła się o godzinie 18:00. - Dzisiaj jest 104. rocznica wywalczenia praw wyborczych - powiedziała Marta Lempart. - Jesteśmy tutaj dzisiaj, żeby przypomnieć, że my nie odpuścimy. Wiemy, że będzie normalnie i że będzie tak jak trzeba, że Polska będzie krajem, w którym będzie wolność, równość, demokracja. W którym będą prawa człowieka - mówiła jedna z liderek Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. - To wszystko się stanie, niezależnie od tego, ile ci panowie brzydkich, paskudnych, szpetnych rzeczy jeszcze zrobią - powiedziała Lempart. Protest zakończył się po godzinie rozłożeniem parasolek i skandowaniem okrzyków. Kaczyński: Pewnie będę jeszcze w pracy Wcześniej prezes PiS powiedział, że "nie rozumie, dlaczego w rocznicę uzyskania przez Polki praw obywatelskich, mają się odbywać demonstracje pod jego domem, skoro zawsze był zwolennikiem pełnego równouprawnienia kobiet". - Zupełnie tego nie rozumiem i dlatego też nie ma o czym rozmawiać. Zresztą sądzę, że o tej porze będę w pracy - dodał. Jaki: Morawiecki wprowadza Kaczyńskiego w błąd. Politycy odpowiadają - Pod moim domem odbywały się demonstracje nawet 13 grudnia, tak, jakbym to ja wprowadzał stan wojenny - mówił prezes PiS. - To jest po prostu sytuacja, w której człowiek, który był od przeszło 30 lat już atakowany, a ja właśnie jestem takim człowiekiem, jest dobrym celem ataków z punktu widzenia propagandowego i stąd te decyzje - bardzo cyniczne i bardzo szpetne - ocenił polityk. Na miejscu jest policja Na miejscu protestu są znaczne siły policji. Protestujący są oddzieleni kordonem od miejsca zamieszkania lidera PiS. W pobliżu stoi także wiele radiowozów.