Oflagowali budynek, domagają się rozmów z dyrekcją o przyszłości placówki, podwyżki płac i zaniechania zwolnień. Jak poinformowała w czwartek Anna Brzozowiec z zakładowej "Solidarności", protest zorganizowały wszystkie związki zawodowe działające w sierpeckim szpitalu: Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy, Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych, NSZZ "Solidarność", NSZZ "Solidarność' ''80 oraz Związek Zawodowy Pracowników Ochrony Zdrowia. - Akcja strajkowa jest prowadzona, ale szpital pracuje. Budynek został oflagowany. Jednak nikt nie odszedł od łóżek pacjentów. Część pracowników nosi plakietki strajkowe, a część, która ma dzień wolny, przychodzi do szpitala i zbiera się na pewien czas w jednej z sal, aby w ten sposób wyrazić poparcie dla postulatów - powiedziała Brzozowiec. Podkreśliła, iż protestujący chcą rozpoczęcia merytorycznych negocjacji, których - w jej ocenie - dyrekcja dotychczas unikała. "Jesteśmy cały czas zwodzeni, niedoinformowani. Nikt nie podjął z nami dialogu, ani dyrekcja, ani starostwo. Stąd nasza determinacja. Jeżeli nie dojdzie do rozmów, protest zaostrzymy. Na razie czekamy - dodała. Brzozowiec zaznaczyła, iż jednym z postulatów jest odstąpienie od planowanego zwolnienia 9 pracowników obsługi szpitala. "Nie zgadzamy się z podanym powodem zwolnienia, czyli likwidacją tych stanowisk, bo uważamy, że będzie to likwidacja fikcyjna, że i tak ktoś będzie musiał te obowiązki wykonywać, jak choćby w przypadku telefonistki czy portiera" - oświadczyła. Zaznaczyła, iż pracownicy szpitala obawiają się, że pracę utracą także 34 osoby z personelu oddziału ginekologiczno- położniczego, z którego z początkiem roku odeszło z pracy pięciu, czyli większość lekarzy. Brzozowiec przyznała, że innym problemem jest skala podwyżek płac wprowadzona przez dyrekcję w październiku ub. roku, gdy część pracowników, w tym część lekarzy dostała 26 proc. podwyżkę, a część tylko 1 proc. "Uważamy, że to powinno zostać wyrównane" - dodała. Brak porozumienia płacowego był powodem wypowiedzeń, jakie złożyli lekarze właśnie z oddziału ginekologiczno-położniczego - ważność wypowiedzeń dobiegła końca 31 grudnia. Obecnie na oddziale pracuje tylko dwóch lekarzy. Według Tadeusza Żurawika, do niedawna ordynatora oddziału ginekologiczno-położniczego, sytuacja jest bardzo trudna, gdyż przy niepełnej obsadzie lekarskiej oddział musi zapewnić opiekę hospitalizowanym już pacjentkom i przyjmować nowe. W grudniu większość lekarzy zgodziła się na podwyżki do poziomu: 4,7 tys. zł dla drugiego stopnia specjalizacji, 3,2 tys. zł dla pierwszego stopnia specjalizacji i 2,5 tys. zł dla lekarzy bez specjalizacji. Oni nie przystąpili do protestu. Jak na razie nie udało się skontaktować z dyrektorem sierpeckiego szpitala Markiem Kaczmarskim, który przebywa na zwolnieniu lekarskim. Nieuchwytna była też zastępczyni dyrektora ds. medycznych Krystyna Jodłowska.