Jak powiedziała przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w Lipsku Marzena Stępień, w proteście głodowym biorą udział głównie pielęgniarki, które mają właśnie wolny dzień w pracy, ale kontynuują głodówkę także te siostry, które po wolnym dniu wróciły do obowiązków na szpitalnych oddziałach. Protest odbywa się na korytarzu, gdzie rozłożone są materace. Według Stępień, akcja protestacyjna nie zagraża bezpieczeństwu pacjentów. - Chorzy mają zapewnioną opiekę - podkreśliła. Pielęgniarki z Lipska pozostają w sporze zbiorowym z dyrekcją od stycznia br. Włączyło się do niego 180 na 220 zatrudnionych w placówce pielęgniarek i położnych. - Do tej pory nie było dobrej woli ze strony dyrekcji do podjęcia konkretnych decyzji w sprawie podwyżek. Nie było konstruktywnych rozmów. Stąd decyzja o zaostrzeniu protestu - dodała. Stępień przyznała, że w kwietniu pielęgniarki podpisały z dyrekcją cząstkowe porozumienie, które przewidywało m.in. to, że do rozmów o podwyżkach wrócą do końca sierpnia br. Prowadzone jesienią rozmowy okazały się jednak - jej zdaniem - bezowocne. Pielęgniarki żądają podwyżki od września br. w wysokości 500 zł do wynagrodzenia zasadniczego. Według Stępień, siostry z ponad 20-letnim stażem pracy mają średnie wynagrodzenie zasadnicze w wysokości 1600 zł. Zdaniem dyrekcji szpitala - wzrost płac pielęgniarek wchodzi w grę dopiero po nowym roku, kiedy placówka będzie miała podpisany kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia. W lipskim szpitalu działa ponad 10 oddziałów. W placówce zatrudnionych jest 220 pielęgniarek i 35 lekarzy.