Prokurator Robert Majewski z warszawskiej prokuratury apelacyjnej odczytał przed sądem akt oskarżenia. Dotyczy on podżegania w latach 2005-2006 do zabójstwa małżeństwa Drzewińskich, podżegania w 2011 r. za kwotę 10 tys. euro do uprowadzenia i ewentualnego zabójstwa ich synów, podżegania do nielegalnego uzyskania broni oraz nielegalnego posiadania amunicji. - Nie przyznaję się do winy, cała sprawa jest wynikiem zaplanowanej i zamierzonej manipulacji. Mam zbyt silnie ustawionych wrogów, których celem jest zniszczenie mnie - powiedział oskarżony przed sądem po wysłuchaniu prokuratora. Jak dodał - jego zdaniem - zaginione małżeństwo może żyć poza Polską w ukryciu przed wierzycielami i kłopotami z prawem. Piotr B. zarzuty w sprawie usłyszał w listopadzie 2011 r. po zatrzymaniu go przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego na posesji w Milanówku pod Warszawą, gdzie stoi dom Drzewińskich, w którym B. mieszkał. Prokuratura zakończyła postępowanie w tej sprawie i skierowała akt oskarżenia do Sądu Okręgowego w Warszawie w listopadzie zeszłego roku. Przed rozpoczęciem procesu sąd nie zgodził się na jego utajnienie. Wniosek taki złożyła obrona, argumentując, że w mediach "miała miejsce nagonka" na oskarżonego. Sąd oddalając wniosek obrony uznał, że jawność procesu jest konstytucyjną zasadą i jest ona w interesie stron, w tym także oskarżonego. Sprawa od kilku lat była głośna w mediach. Elżbieta Drzewińska zaginęła w październiku 2006 r., po wyjściu z domu do kościoła na próbę chóru, na którą jednak nie dotarła. Jej mąż zaginął w październiku następnego roku. Media informowały o porwaniu. Dotąd nie wiadomo jednak, jaki był los małżeństwa; ich ciał nie znaleziono. Motywem porwania Drzewińskich - jak podawały media - mógł być konflikt z Piotrem B. o dom małżonków, w którym mieszkali oni oraz mężczyzna. W 2009 r. synowie Drzewińskich wyznaczyli 100 tys. zł nagrody za informacje, które pomogą wyjaśnić sprawę zniknięcia rodziców. Śledztwo ws. zaginięcia małżeństwa początkowo prowadziła Prokuratura Rejonowa w Grodzisku Mazowieckim. Według mediów w postępowaniu popełniono błędy, m.in. nie zabezpieczono zapisu monitoringu miejskiego, na którym widoczny miał być samochód porywaczy Drzewińskiej; nie przesłuchano także dokładnie świadków, którzy mieli widzieć moment wciągania kobiety do samochodu. W styczniu 2009 r. ówczesny minister sprawiedliwości Andrzej Czuma spotkał się z synami Drzewińskich i obiecał pomoc w "ściganiu niewykrytych jeszcze sprawców i doprowadzeniu do należytego ich ukarania". W maju 2009 r. śledztwo zostało przekazane do Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi. W kwietniu 2011 roku łódzka prokuratura umorzyła śledztwo - powodem był brak dowodów, że doszło do popełnienia przestępstwa. Jak jednak informowała wówczas łódzka prokuratura, umorzenie śledztwa nie oznaczało zaprzestania wyjaśnienia powodów i okoliczności zaginięcia małżeństwa oraz ustalenia ich losów. Działania w sprawie nadal prowadziła policja, która zatrzymała rok temu Piotra B. Śledztwo podjęła Prokuratura Apelacyjna w Warszawie.