Proces odbywa się przy drzwiach zamkniętych z uwagi na możliwość "obrazy dobrych obyczajów" oraz "naruszenia ważnego interesu prywatnego zarówno oskarżonych, jak i osób pokrzywdzonych". Rozpoczęcie procesu wisiało na włosku: gdyby choć jeden z oskarżonych, odpowiadających z wolnej stopy, nie pojawił się na sali sądowej, sprawa zostałaby odroczona. Po decyzji sądu o wypuszczeniu oskarżonych z aresztu, prasa wszczęła alarm; protestowała też prokuratura. Ostrzegano, że podejrzani mogą uciec tak, jak udało się to już jednemu z oskarżonych, obywatelowi Niemiec. Policja rozbiła gang pedofilów we wrześniu ubiegłego roku. Na Dworcu Centralnym zaczepiali oni młodych chłopców, głównie uciekinierów z poprawczaków i za niewielkie pieniądze, alkohol czy jedzenie wykorzystywali ich seksualnie. Wśród oskarżonych są między innymi biznesmen, psycholog z ośrodka szkolno-wychowawczego oraz ksiądz.