Przed radomskim sądem toczy się proces 28 b. funkcjonariuszy ZOMO z Lublina, oskarżonych o znęcanie się psychiczne i fizyczne nad 28 osobami zatrzymanymi podczas radomskiego Czerwca'76. Osoby te miały być zatrzymane przez zomowców i przewiezione na komendę w Szydłowcu, gdzie przeszły tzw. ścieżki zdrowia. Wśród zeznających w czwartek w sądzie był m.in. 80-letni były dyżurny komendy MO w Szydłowcu, który w czerwcu 1976 roku przyjmował liczącą około 15 osób grupę zatrzymanych z Radomia. Zeznał, że nie widział momentu przyjazdu konwoju pod komendę. - Nie zauważyłem też, żeby któraś z osób miała ślady pobicia lub się uskarżała na ból, nie słyszałem wołań o pomoc. Zatrzymani nie byli skuci kajdankami - powiedział. Inny ze świadków, który pracował w szydłowieckiej komendzie milicji jako inspektor referatu paszportowego, stwierdził, że także nie był przy przyjeździe konwoju do Szydłowca. Nie potrafił powiedzieć, czy zatrzymani byli bici. Przypomniał sobie natomiast moment, kiedy na korytarzu w komendzie zobaczył grupę osób, którą przywieźli do Szydłowca nieznani mu funkcjonariusze. - Pamiętam, że jeden z zatrzymanych mężczyzn miał przewieszony przez rękaw cały garnitur albo spodnie. Potem od jednego z milicjantów dowiedziałem się, że ukradł je z jednego ze sklepów podczas zamieszek w Radomiu i za to został zatrzymany - opowiadał świadek. Kolejną rozprawę sąd wyznaczył na 5 lutego br. Byłych funkcjonariuszy ZOMO prokurator z radomskiej delegatury IPN oskarżył o popełnienie czynów stanowiących zbrodnię komunistyczną. Według oskarżenia, funkcjonariusze ZOMO podczas wykonywania czynności służbowych, związanych z konwojowaniem i osadzeniem w areszcie w Szydłowcu 28 uczestników protestu w Radomiu - w tym jednego 16-latka, dwóch 15-latków i jednego 14- latka - znęcali się nad nimi, wzięli udział w ich pobiciu i zmuszali ich do przejścia tzw. ścieżką zdrowia. Polegało to na przejściu pokrzywdzonych - skrępowanych kajdankami, w parach - między dwoma szeregami funkcjonariuszy ZOMO, którzy bili ich milicyjnymi pałkami szturmowymi, pięściami i kopali. IPN uznał, że oskarżeni narazili w ten sposób pokrzywdzonych na utratę zdrowia lub życia, za co grozi kara do pięciu lat więzienia. Żaden z oskarżonych nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Większość z b. zomowców twierdziła, że nie pamięta szczegółowo wydarzeń z radomskiego Czerwca 1976 r., a o ścieżkach zdrowia dowiedziała się wiele lat później z mediów. W 1976 roku robotnicy zaprotestowali przeciw wprowadzanym przez władze podwyżkom cen żywności. Zastrajkowało łącznie około 60 tys. osób z 97 zakładów w 24 województwach. Na ulicach Radomia, Ursusa i Płocka odbyły się pochody i manifestacje, które przerodziły się w starcia z milicją. W Radomiu doszło do walk ulicznych. Zginęły dwie osoby - Jan Łabędzki i Tadeusz Ząbecki, przygniecieni przyczepą ciągnikową wypełnioną betonowymi płytami, którą sami próbowali zepchnąć w kierunku milicjantów. Po wydarzeniach Czerwca'76 zaczęły się tworzyć ugrupowania opozycyjne. Powstał KOR - Komitet Obrony Robotników, a później Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela (ROPCiO). Prowadziły one m.in. akcje pomocy socjalnej i prawnej dla represjonowanych.