Za nielegalne rozwieszanie reklam na przystankach grozi kara grzywny lub pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat. Jednak skuteczne ściganie osób, które zaśmiecają w ten sposób przystanki jest bardzo trudne. Jak powiedziała rzecznik warszawskiej straży miejskiej Agnieszka Dębińska-Kubicka, aby udowodnić takim osobom winę trzeba je złapać na gorącym uczynku. - Liczba zgłoszeń oraz interwencji jest bardzo duża, ale niewiele z nich jest skutecznych - podkreśliła. Jak informuje ZTM, przez jeden dzień z warszawskich przystanków służby porządkowe zrywają ponad 20 metrów sześciennych plakatów, czyli dwie pełne ciężarówki. W skali miesiąca daje to około 600 metrów sześciennych śmieci. Na ten cel ZTM przeznacza 500 tys. zł miesięcznie. Za taką sumę można wybudować około 20-25 nowych wiat przystankowych. Jak poinformował w środę ZTM, firmy i organizacje, których nielegalnie naklejone plakaty zaśmiecają wiaty przystankowe, w najbliższym czasie otrzymają listy polecone. W załączeniu listu zamieszczono dokumentację fotograficzną plakatów reklamujących firmy na przystankach. Zarząd apeluje do firm, których plakaty wiszą na przystankach komunikacji miejskiej, żeby zrezygnowały z takiej formy reklamy, a pasażerów zachęca do tego, aby reagowali gdy są świadkami zaśmiecania przystanków komunikacji miejskiej. - W imieniu pasażerów komunikacji miejskiej oraz Zarządu Transportu Miejskiego w Warszawie zwracam się do firm, które korzystają z bezprawnej formy promocji, jaką jest nielegalnie naklejanie plakatów na przystankach komunikacji miejskiej, o zaprzestanie takich działań! -apeluje dyrektor ZTM w Warszawie Leszek Ruta. - Przystanek komunikacji miejskiej to nie słup ogłoszeniowy! Ma on służyć przede wszystkim pasażerom oczekującym na autobus czy tramwaj. Ma go chronić przed wiatrem, deszczem, śniegiem. Ma dostarczać informacji o rozkładzie jazdy. Niestety, często takie informacje są zasłonięte przez nielegalnie naklejone plakaty - podkreślił Ruta.