Przed rokiem rząd przygotował dla nich specjalny program. Planował przeznaczyć na to kilkaset milionów, a wydał zaledwie 2,7 mln zł. A bezrobocie przecież rośnie. Tymczasem, jeśli Polak straci pracę nie ze swojej winy, to przez rok państwo co miesiąc dołoży mu 1200 zł do uregulowania raty kredytu za dom lub mieszkanie. Wystarczy mieć zaświadczenie o bezrobociu z urzędu pracy i nie posiadać innych nieruchomości, z których można spłacić dług. Nieoprocentowaną pożyczkę trzeba zwrócić, rozkładając ją na kilka lat. Z danych Banku Gospodarstwa Krajowego (spłaca kredyty bezrobotnych), do których dotarła gazeta, wynika, że od sierpnia ubiegłego roku do 12 marca tego roku z pomocy państwa skorzystało tylko 943 bezrobotnych. I z tego 153 osoby zrezygnowały ze wsparcia, bo znalazły nową pracę. To niewiele w zestawieniu z 2,1 mln polskich bezrobotnych, których w ostatnim roku przybyło 382 tys. Program pomocy wygasa w tym roku. Dlaczego Polacy nie chcą pomocy rządu? Sami sobie radzą, czy formalności były zbyt skomplikowane? - docieka "Metro" w dzisiejszej publikacji.