Mężczyzna - według ratowników - stracił prawdopodobnie obie dłonie, ma też poparzoną twarz. W czasie, gdy przewożono go do szpitala przy ul. Szaserów, był przytomny. - Zgłoszenie otrzymaliśmy około godz. 8 rano. Ustalamy teraz przyczyny i okoliczności tragedii - poinformowała Anna Kędzierzawska z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji. Jak powiedział rzecznik WAT Jerzy Markowski, do wypadku doszło w godzinach porannych na wydziale chemii. - Student drugiego roku studiów doktoranckich przygotowywał w laboratorium materiały do swojej pracy doktoranckiej. Wtedy doszło do wybuchu - zaznaczył. Jego praca dotyczyła nanostrukturalnych materiałów wybuchowych. Podkreślił, że wybuch nie zakończył się pożarem. "Nasze laboratorium jest przystosowane do takich eksperymentów" - zapewnił. Dodał, że na miejscu jest teraz zarówno policja, jak i Żandarmeria Wojskowa - zabezpieczają ślady. Powiadomiono też najbliższą rodzinę 27-latka.