W proteście zorganizowanym przez NSZZ "Solidarność" działającej przy Zespole Żłobków m.st. Warszawy oprócz pracowników żłobków wzięli udział także rodzice z dziećmi. Demonstranci przynieśli transparenty: "Życie jest co raz droższe, a nasze pensje uboższe"; "Uśmiechem dziecka rodziny nie nakarmimy"; "Chcemy kasy za bobasy". Związkowcy chcieli spotkać się z przedstawicielem urzędu, aby wręczyć petycję z postulatami prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Kiedy po godzinnym proteście nikt do nich nie wyszedł, zaczęto skandować: "Hańba!". Petycję przypięto do bramy ratusza. Związkowcy zapowiedzieli, że jeśli w ciągu tygodnia przedstawiciele władz miasta nie spotkają się z nimi w sprawie postulatów, za dwa tygodnie zorganizują protest ulicami Warszawy. Wicerzecznik ratusza Agnieszka Kłąb zaznaczyła, że w sobotę miejski urząd jest zamknięty. - Wiedzieliśmy, że protest ma się odbyć. Nie wiedzieliśmy jednak, że protestujący będą chcieli spotkać się z przedstawicielami władz, że będą chcieli przekazać petycję - powiedziała. Przypomniała, że we wtorek związkowcy i dyrekcja Zespołu Żłobków m.st. Warszawy podpisali porozumienie, w którym uznano, że obecnie nie ma możliwości spełnienia postulatów Solidarności. Uzgodniono w nim, że po pierwszym kwartale przyszłego roku obie strony mają wystąpić z prośbą do władz miasta o zwiększenie nakładów na stołeczne placówki. - Wobec tego myśleliśmy, że sprawa podwyżek do końca pierwszego kwartału została uzgodniona - powiedziała Kłąb. Protestujący pracownicy żłobków i rodzice z ruchu "Głos Rodziców" podkreślali, że od 1 września o 160 proc. wzrosły opłaty za żłobki, natomiast podwyżki pracowników tych placówek nie wzrosły. - Jak wiadomo nasze pensje są co raz niższe i chciałybyśmy, aby pieniądze, które rodzice płacą za żłobki, chociaż w malutkiej części wpłynęły do nas, byśmy dostali podwyżki - powiedziała Jolanta Domańska z Solidarności działającej przy stołecznym zespole żłobków. Zaznaczyła, że dyrektor Zespołu Żłobków m.st. Warszawy Bożena Przybyszewska nie może podnieść pensji pracownikom placówek, gdyż od wielu lat budżet stołecznych żłobków nie rośnie. - Stwierdziliśmy, że rozmowa z panią dyrektor nie przyniesie żadnych skutków, jeśli nie porozmawiamy z panią prezydent - powiedziała. - Rodzice są z wami. Musimy pytać, co się stanie z pieniędzmi, które wpłyną do budżetu miasta dzięki podwyżkom opłat za żłobki - powiedział Karol Lusar z ruchu "Głos Rodziców". Zaznaczył, że jeszcze w bieżącym roku jest to 6 mln zł a w przyszłym będzie to 20 mln złotych. Wicerzecznik ratusza zaznaczyła, że wpływy z podwyżek zgodnie z decyzją Rady Warszawy nie mogą być przeznaczane na podwyżki płac, ale na inwestycje dotyczące zwiększenia liczby miejsc w żłobkach np. tworzenie nowych oddziałów, przystosowywanie budynków. Zaznaczyła, że na miejsca w żłobkach czeka ok. 6,5 tysiąca dzieci. Decyzję o podwyżkach w żłobkach Rada Warszawy podjęła 16 czerwca; opłaty wzrosły od 1 września; za pobyt dziecka w żłobku obecnie należy zapłacić za miesiąc ponad 374 zł (stawka jest uzależniona od wysokości płacy minimalnej), do tego dochodzi ok. 6 zł dziennie za wyżywienie. Wcześniej za żłobek płacono niecałe 200 zł. Pod koniec października ruch "Głos Rodziców" zaskarżył do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego trzy uchwały Rady Warszawy dotyczące żłobków, m.in. ws. podwyżek.