Na plagiatach uczelnie łapią nie tylko studentów, ale też profesorów. Prace licencjackie za 300, magisterskie za 500 można kupić w internecie. Swoje usługi w tej dziedzinie oferują tysiące firm - wynika z opracowania firmy Plagiat.pl, zarządzającej ogólnopolskim komputerowym systemem antyplagiatowym. Firma wraz z Fundacją im. Augustina-Jeana Fresnela, działającą na rzecz uczciwości w nauce, zorganizowała w czwartek w Warszawie debatę poświęconą problemowi plagiatów na uczelniach. - Jak dotąd nikt nie badał systematycznie skali zjawiska. Jeśli wygląda ona podobnie jak na zachodzie Europy, niesamodzielnych jest ok 25 proc. prac dyplomowych (tak mówią statystyki brytyjskie z roku 2005). Nie ma powodu, by sądzić, że sytuacja w Polsce jest lepsza, a może być nawet gorsza, jeśli wziąć pod uwagę znacznie większy niż u nas nacisk, jaki mentalność anglosaska kładzie na potępienie ściągania - piszą autorzy opracowania. Jak powiedział w czwartek szef firmy Plagiat.pl, dr Sebastian Kawczyński, z systemu antyplagiatowego korzystają obecnie w Polsce 64 uczelnie. - Program komputerowy porównuje tekst pracy ze źródłami dostępnymi w internecie oraz z bazą danych prac wcześniej obronionych. Uczelnie mogą wymieniać się swoimi bazami danych i w ten sposób zabezpieczyć prace już obronione przed wykorzystaniem w nieuczciwy sposób w innej szkole - tłumaczył. Jak mówiła podsekretarz stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego (MNiSW) prof. Grażyna Prawelska-Skrzypek, walka z plagiatowaniem jest trudna, bo żeby sytuacja uległa poprawie musi się zmienić mentalność społeczeństwa. - My nie mamy w kulturze zakorzenionego sprzeciwu wobec ściągania, od wczesnych etapów edukacyjnych. Zdarza się, że studenci, którym udowodniono przepisanie do własnej pracy fragmentu książki bez podania źródła nie rozumieją, że zrobili coś nie tak. Wydaje im się, że skoro skorzystali z cenionego opracowania, to wszystko powinno być dobrze - tłumaczyła wiceminister. Dlatego, jej zdaniem, o problemie trzeba przede wszystkim dużo mówić. Przyznała, że przypadki plagiatów zdarzają się też na etapie pracy doktorskiej czy habilitacyjnej. - Zdarza się też, że uczelnie zatrudniają kogoś, kto z innej placówki został zwolniony za zachowanie nieetyczne właśnie w tej sferze. Na szczęście tego typu przypadki wychodzą na jaw - dodała Prawelska-Skrzypek. Ponadto, jak powiedziała, MNiSW myśli o stworzeniu własnego serwera, na którym można by zgromadzić bazę danych prac, głównie licencjackich i magisterskich. Służyłyby one jako materiał porównawczy do weryfikacji autentyczności prac składanych na uczelniach. Z serwera mogłaby korzystać Państwowa Komisja Akredytacyjna, która kontroluje jakość kształcenia na uczelniach. W trakcie czwartkowej debaty wręczono też certyfikaty dla uczelni i wydziałów walczących z plagiatami, przyznane przez Fundację im. A.-J.Fresnela oraz firmę Plagiat.pl. Otrzymały je: Szkoła Główna Handlowa, Collegium Civitas, Warszawski Uniwersytet Medyczny, Wyższa Szkoła Handlu i Prawa im. Ryszarda Łazarskiego w Warszawie, Wyższa Szkoła Techniczno-Ekonomiczna w Warszawie, Wyższa Szkoła Komunikowania i Mediów Społecznych im. Jerzego Giedroycia w Warszawie, Wyższa Szkoła Pedagogiczna Związku Nauczycielstwa Polskiego w Warszawie, Społeczna Wyższa Szkoła Przedsiębiorczości i Zarządzania w Łodzi a także wydziały: prawa i administracji na Uniwersytecie Gdańskim oraz zarządzania i ekonomii na Politechnice Gdańskiej. Jak powiedział prorektor ds. dydaktyczno-wychowawczych Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego prof. Piotr Zaborowski, uczelnia ta od początku istnienia systemu antyplagiatowego od początku jego istnienia, czyli od trzech lat. Współpracuje też z kilkoma innymi akademiami medycznymi w kraju i wymienia się z nimi bazą danych. Cały czas szkoła udoskonala system i uzupełnia bazę porównawczą o różne publikacje. Władze uczelni rozważają wprowadzenie surowych kar dla studentów przyłapanych na próbie oszustwa. - Nie może być przyzwolenia na kradzież cudzej własności intelektualnej. Zwłaszcza nie możemy pozwolić na nieuczciwość na uczelni medycznej, ponieważ medycyna to zawód zaufania publicznego. Nie wiemy jeszcze jakie kary zostaną wprowadzone dla osób, które popełnią plagiat, ale moim staniem taka osoba powinna być relegowana z uczelni - powiedział Zaborowski.