Pożar wybuchł dziś krótko po godzinie 5.00 rano.Trwa jego dogaszanie, ogień już się nie rozprzestrzenia. - Sytuacja jest stabilna, dogaszanie potrwa jeszcze kilka godzin. Wchodzimy teraz w trudną fazę, bo musimy dotrzeć do wszystkich ognisk. Na miejscu jest około 30 jednostek straży pożarnej, część z nich będzie z czasem odsyłana - powiedział kapitan Karol Kierzkowski z mazowieckiej PSP. Ogień objął ok. 5 tys. metrów kwadratowych hali magazynowej, której łączna powierzchnia to 10 tys. m2. Działania straży prowadzone są zarówno z zewnątrz jak i wewnątrz hali, konstrukcja części, którą objął ogień uległa zawaleniu - informuje straż. Dogaszanie pożaru jest utrudnione przez nagromadzenie w hali materiałów łatwopalnych - temperatura mogła tam sięgać nawet 1000 stopni Celsjusza - informowali strażacy. RMF24: ZOBACZ WIĘCEJ ZDJĘĆ, KLIKNIJ! Na miejscu pracuje grupa ratownictwa chemiczno-ekologicznego z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 6 w Warszawie. - Zajmują się pomiarami powietrza. Nie ma zagrożenia dla mieszkańców - zapewnił Pękala. Mimo to wydany został komunikat zalecający okolicznym mieszkańcom zamknięcie okien. Rzecznik Komendy Stołecznej Policji aspirant Mariusz Mrozek poinformował, że wskutek pożaru policja wyłączyła z ruchu ulicę Nadrzeczną w Wólce Kosowskiej. Prowadzi ona z trasy katowickiej do hali. Ruch na samej trasie katowickiej przebiega bez zakłóceń. Dlaczego doszło do pożaru? Nie wiadomo na razie, jakie są przyczyny pożaru - będzie to możliwe do ustalenia po zakończeniu akcji strażaków; ocenią to biegli. Postępowanie ws. pożaru będzie prowadziła miejscowa policja. - Policjanci w zależności od skali pożaru przeprowadzają określone procedury - zabezpieczają materiał dowodowy, spisują świadków. Prokuratura - lub sąd - może powołać biegłych z zakresu pożarnictwa. Jeśli chodzi o takie pożary, jak ten dzisiejszy, to nie znam przypadku, żeby biegli nie zostali powołani - powiedział rzecznik prasowy PSP st. bryg. Paweł Frątczak. Jak dowiedział się reporter RMF FM, wiele osób podejrzewa, że hala została podpalona w wyniku porachunków między kupcami. Nikt jednak oficjalnie nie komentuje tych pogłosek. Handlujący w Wólce Kosowskiej Azjaci stanowią hermetyczne środowisko, nie chcą rozmawiać z mediami, niechętnie dopuszczają do siebie ludzi z zewnątrz. Wbrew wcześniejszym doniesieniom, hala, w której wybuchł pożar, to inny obiekt niż te, które płonęły w 2011 i w 2009 roku. - To jest całkiem inne zdarzenie, na ulicy Nadrzecznej, ale w innym miejscu - powiedział Pękala. Informację potwierdził też rzecznik komendanta PSP w Piasecznie kpt. Łukasz Darmofalski. Przypomnijmy: w sierpniu 2009 r. w hali w Wólce Kosowskiej z ogniem przez 17 godzin walczyły 42 jednostki straży pożarnej. Spłonęło ok. 100 boksów, a straty sięgnęły milionów zł. Podczas pożaru nikt nie został poszkodowany. Przyczyną wybuchu ognia było zwarcie instalacji elektrycznej. W maju 2011 pożar zajął 10 tysięcy metrów kwadratowych hali. Z ogniem walczyły wówczas przez wiele godzin 34 jednostki straży pożarnej z Warszawy i okolicznych powiatów. Prokuratura Rejonowa w Piasecznie ws. tego pożaru wszczęła wówczas śledztwo.