W dwutygodniowej wyprawie wzięło udział dziewięciu podopiecznych fundacji Anny Dymnej, w tym osoby na wózkach inwalidzkich, poruszające się o kulach i niewidomy mężczyzna. Takiej ekipy jeszcze nie było na szczycie Kilimandżaro (5896 m n.p.m). Chcemy pokazać, że niepełnosprawność nie jest wyrokiem i można z nią realizować nawet najtrudniejsze cele - mówili po powrocie do Polski uczestnicy wyprawy. Na warszawskim lotnisku Okęcie gromkimi brawami przywitali ich najbliżsi, rodziny oraz dziennikarze. Uczestnikom wyprawy wręczono kwiaty i drobne upominki. - Osoby, które wybrałam na tę wędrówkę, charakteryzuje nieprawdopodobna siła, żywość i radość. To jest jakiś fenomen, o którym zdrowi ludzie nie mają pojęcia. Oni znaleźli cele w swoim życiu, mimo że nie mają rąk, nóg czy nie widzą. Są szczęśliwi i mają niesamowitą energię - stąd hasło wyprawy "Każdy ma swoje Kilimandżaro" - powiedziała dziennikarzom szefowa fundacji Anna Dymna. Wśród nich jest m.in. Katarzyna Rogowiec, wielokrotna medalistka mistrzostw świata w biathlonie, dwukrotna mistrzyni paraolimpiady w Turynie. Jako dziecko w wypadku straciła obie ręce. W wyprawie uczestniczył również 19-letni Jan Mela, który porażony prądem stracił nogę i przedramię. Mela jest najmłodszym w historii zdobywcą Bieguna Północnego i Południowego. Pozostali niepełnosprawni uczestnicy wyprawy to: Andżelika Chrapkiewicz-Gądek (ur. w 1980 roku), góralka z Zakopanego, porusza się na wózku inwalidzkim. Od trzeciego roku życia cierpi na dystrofię mięśniową. Po powrocie mówiła dziennikarzom, że choć podczas wyprawy czasami było ciężko, nie miała ani jednej chwili zwątpienia. - Wieczorem po kolacji każdy był zmęczony i chciał się położyć spać, ale często siadaliśmy razem i długo rozmawialiśmy o minionym dniu, o tym co nas czeka - mówiła. Krzysztof Gardaś z Żywca (ur. 1970), który porusza się o kulach. Wcześniej zdobył już kilka szczytów wchodzących w skład "Korony Ziemi", m.in. Mont Blanc (4810 m), Aconcaguę (6962 m) i Elbrus (5642 m). Jak powiedział jednym z problemów, z którym musieli się borykać uczestnicy wyprawy podczas wejścia na Kilimandżaro była duża wysokość i rozrzedzone powietrze. - Miałem problemy z krążeniem i było mi zimno więc założyłem na siebie wszystko, co miałem, a i tak się trząsłem - opowiadał Gardaś. Krzysztof Głombowicz z Bydgoszczy (1958) także porusza się o kulach. Przez ponad 20 lat uprawiał różne dyscypliny (ciężary, pływanie, strzelectwo, narciarstwo, lekkoatletykę), jest dziennikarzem. Jarosław Rola z Miłkowa koło Karpacza (1980) - porusza się na wózku, jest wielokrotnym mistrzem Polski w narciarstwie alpejskim. W igrzyskach paraolimpijskich w Turynie zajął 10. miejsce w slalomie. Jak relacjonował, podczas wyprawy do wysokości 4700 metrów nie było żadnych problemów. - Wyżej jednak zapadały się koła, było dużo piachu więc była potrzebna bardzo duża determinacja, żeby wejść na szczyt - mówił po powrocie Rola. Piotr Truszkowski (1979), wielkopolanin, od kilku lat mieszka w Kaźmierzu koło Jeleniej Góry - po porażeniu prądem stracił obie nogi. Jest pasjonatem sportów ekstremalnych - srebrnym i brązowym medalistą mistrzostw Polski w lekkiej atletyce (kula, dysk, oszczep). Łukasz Żelechowski z Krakowa (1981) jest niewidomy od urodzenia. Pływa, jeździ na rowerze, gra na instrumentach, śpiewa. W wyprawie uczestniczyli również pomocnicy, ratownik GOPR, operatorzy filmowi, fotoreporterzy. W Nairobi dołączył do nich lekarz, a także niepełnosprawny nauczyciel z Kenii.