- W wielu gabinetach lekarskich panuje zasada, że bezpieczniej jest podać antybiotyk, a niebezpieczniej jest go nie podać - przyznaje dr Jarosław Załuski z Sochaczewa. Efekt? Aż 88 proc. chorych, którzy przychodzą do przychodni z objawami infekcji, dostaje antybiotyki. Każdego dnia przyjmuje je aż 25 na każdy tysiąc Polaków! Tylko w czterech europejskich krajach ten wskaźnik jest jeszcze wyższy. - To oznacza, że leczymy ludzi na ślepo - mówi prof. Waleria Hryniewicz, przewodnicząca Narodowego Programu Ochrony Antybiotyków. - W Europie od pacjenta podejrzanego o bakteryjne zakażenie pobiera się wymaz, by ustalić przyczynę choroby. W gabinecie lekarskim dostępny jest np. zestaw określający, czy zapalenie gardła jest spowodowane bakterią i wymaga antybiotykoterapii, czy też wirusem i wtedy antybiotyku nie stosujemy - wyjaśnia. Właśnie dlatego dr Załuski zdecydował się na stosowanie u swoich pacjentów testów CRP. - One po prostu pomagają w diagnozie - mówi. Testy są potrzebne. Z badania "Przydatność szybkich testów CRP w codziennej pracy lekarza rodzinnego" wynika, że zrobienie takiego testu oznacza spadek liczby pacjentów, którym wypisano antybiotyk aż o 85 procent! - Przy prawidłowej interpretacji wyników te testy pomogą nam ograniczyć stosowanie antybiotyków - mówi prof. Andrzej Steciwko, prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Rodzinnej. Choć lekarzom rodzinnym testy CRP podobają się, pewnie nieprędko uda się je wprowadzić. Powód? Nie ma komu za nie płacić. Przeprowadzenie jednego testu kosztuje ok. 15 złotych. Nadużywanie takich leków grozi pojawieniem się w bakteriach mutacji na nie opornych. Dlatego lekarze coraz częściej znajdują się w sytuacji, w której nie mają czym leczyć pacjentów z ciężkimi zakażeniami. Antybiotyki wyjaławiają organizm, czyli niszczą jego naturalną florę bakteryjną w zależności od grupy mogą wywoływać różne i uciążliwe działania niepożądane. Antybiotyki działają również szkodliwie na wątrobę i nerki. Niektóre z nich są toksyczne dla szpiku kostnego i niszczą struktury ucha wewnętrznego.