Wiceprzewodniczący Grupy Łukasz Gibała (PO) podkreślił w środowej rozmowie, że posłowie chcą "promować rozwój transportu rowerowego także przez pokazywanie się na rowerach". - Chcemy współpracować z podobnymi grupami z innych parlamentów. Pojawił się pomysł, że będziemy spotykać się razem na rowerach - dodał Gibała. - Będziemy rozmawiać z urzędnikami, głównie z Ministerstwa Infrastruktury. Chcemy przynajmniej część postulatów zgłaszanych przez rowerzystów wprowadzić w życie - podkreślił. Gibała zapowiedział, że w czwartek odbędzie się w Sejmie spotkanie z grupą kilkunastu ekspertów reprezentujących stowarzyszenia rowerzystów z całej Polski. - Mają nam przedstawić swoje postulaty. Po spotkaniu odbędzie się happening polegający na tym, że posłowie będący członkami grupy odbędą przejażdżkę rowerową kończącą i zaczynającą się pod Sejmem - dodał. Wojciech Olejniczak uzasadnia swój akces do Grupy chęcią "promocji zdrowego trybu życia". "Jestem zwolennikiem jazdy na rowerze. W Polsce jazda na rowerze jest ciągle zbyt mało popularna" - powiedział w środę Olejniczak. - W parlamencie funkcjonują zespoły piłkarskie i narciarskie - nie ma powodu, żeby nie istniała grupa rowerzystów - podkreślił. Poseł PSL Eugeniusz Kłopotek uważa pomysł powstania Grupy za chybiony. "Jak posłowie wymyślają tego typu historie to znaczy, że nie mają nic do roboty. Ja w Sejmie na rowerowe wojaże czasu nie znajduję" - powiedział. - Kto chce jeździć niech jeździ. Niech się koledzy skrzykną i uprawiają sport. Wątpię też, że sprawy rowerzystów efektywnie załatwi specjalna grupa" - dodał. Zaznaczył przy tym, że sam stara się jak najczęściej wsiadać na rower. "Moja średnia "dawka" to 40 km" - chwali się poseł.