Reżyserem spektaklu jest Michał Borczuch, muzykę skomponował Daniel Pigoński, a scenografię i kostiumy przygotowała Anna Maria Karczmarska. "Portret Doriana Graya" Wilde'a zawiera w sobie to, co mnie interesuje najbardziej: utopijne marzenie o nieśmiertelności - powiedział Borczuch. - To marzenie jest tematem spektaklu. I choć marzenie jest utopią to wiąże się z nim jakaś idea piękna - dodał. W tytułową postać wcielił się Piotr Polak, a jego "demonicznych pedagogów", lorda Henry Wottona i malarza Bazylego Hallwarda, zagrali Tomasz Tyndyk i Sebastian Pawlak. W spektaklu widzowie zobaczą także Katarzynę Warnke jako Gladys Wotton, Romę Gąsiorowską jako Sybilę Vane oraz Lecha Łotockiego w roli Jimiego Vane'a. - To jest historia o współczesnych dandysach - powiedział odtwórca głównej roli, Piotr Polak. - To są ludzie, którzy zwracają uwagę wyłącznie na to, co jest zewnętrzne, na to jak wyglądają, w czym chodzą, czym jeżdżą - dodał. W spektaklu Borczucha, podobnie jak w pierwowzorze Wilde'a, widzowie poznają historię niezwykłego portretu, na którym odbijają się grzechy popełniane przez Doriana Graya, gdy on sam zachowuje młodzieńczy i niewinny wygląd. Jak mówią twórcy, opowieść o Dorianie jest jedynie pretekstem do przedstawienia koncepcji sztuki, która jest wolna od moralnych zobowiązań. To sztuka, której celem jest ona sama. - Czy w drodze do absolutnego piękna można porzucić kategorie moralne i dotrzeć do wiecznego szczęścia? - zastanawia się Borczuch. - Podobnie jak w książce, spektakl zawiera w sobie metafizykę, którą tworzy tajemnicza relacja Doriana z portretem, na który przenoszone są odbicia jego duszy, ale oprócz tego opowieść o Dorianie daje się zinterpretować jako obraz i krytyka społeczeństwa - mówił reżyser. W opinii reżysera, główna różnica między powieścią Wilde'a a jej teatralną adaptacją polega tylko "na zamianie dekoracji". - Tamten salon od Wilde'a z jego ludźmi, ich manierami dopasowaliśmy do naszych czasów, wrażliwości. Ten salon jest teraz gdzieś w klubach, na przyjęciach - mówił. - Pracując nad adaptacją chcieliśmy, aby bohaterowie byli salonowo współcześni. Zależało nam na tym, żeby udało się odnaleźć łącznik pomiędzy światem Wilde'a, a współczesnym środowiskiem ludzi, którzy poszukują w życiu piękna - wyjaśniał dramaturg Szymon Wróblewski, współtwórca spektaklu. Według niego, spektakl opowiada o ludziach, których aspiracje są silnie związane z estetyką. "Starają się szukać piękna, tego co jest współczesne, eleganckie, wydesignowane, szukają tego, co dzisiaj jest esencją sztuki" - mówił. Wyznaniem wiary bohaterów spektaklu są m.in. słowa lorda Wottona, który mówi, że "celem życia jest rozwój własnej indywidualności. Dać wyraz własnej swojej naturze, oto nasze zadanie na ziemi. W naszych czasach człowiek odczuwa obawę przed sobą samym. Zapomniano o najwyższym obowiązku, o obowiązku względem siebie. Oczywiście ludzie są dobroczynni. Karmią głodnych, odziewają żebraków. Ale własne ich dusze marzną i cierpią głód. Ludzkość straciła odwagę. Może nie miała jej nigdy". Według Wróblewskiego, aktualność prozy Wildea polega na tym, że Dorian realizuje życie, o którym marzą współcześni. - Dorian jest postacią, która ucieleśnia nasze ideały, jest wiecznie piękny, wiecznie młody, jest bogaty, ma wszystko to, o czym każdy marzy - mówił Wróblewski. Oscar Wilde (1854-1900), angielski poeta i dramatopisarz pochodzenia irlandzkiego, zasłynął jako zwolennik skrajnego estetyzmu. Jego najbardziej znane utwory, poza najsłynniejszym - Portretem Doriana Graya", to: modernistyczna tragedia "Salome, komedia salonowa "Brat marnotrawny", autobiograficzny poemat "De profundis" oraz "Ballada o więzieniu w Reading". W przedmowie do "Portretu Doriana Graya" Wilde napisał: "wybrani są ci, dla których piękno posiada wyłącznie znaczenie piękna. Nie ma książek moralnych lub niemoralnych. Są książki napisane dobrze lub źle. Nic więcej".