Jak poinformowała w czwartek Anna Kędzierzawska z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji, Marka R., poszukiwanego dwoma listami gończymi, "wypatrzył" jadący do pracy policjant ze śródmiejskiej komendy. - Funkcjonariusz już po chwili nabrał pewności, że jest to mężczyzna, którego zdjęcie widział w materiałach jednej ze spraw. Wraz z kolegą wylegitymował go a ten przedstawił dowód osobisty z danymi personalnymi Adama O. Dokument był jednak sfałszowany. Policjanci zatrzymali mężczyznę, aby potwierdzić jego tożsamość - powiedziała Kędzierzawska. W śródmiejskiej komendzie sprawdzono linie papilarne 52-latka i okazało się, że jest członkiem gangu "Krakowiaka", poszukiwanym za porwania dla okupu i napad z bronią w ręku. - 52-latek był kompletnie zaskoczony wpadką. Mężczyzna bardzo często zmieniał swoje kryjówki. Zmieniał też swój wygląd poprzez sztuczne wąsy, brodę - dodała Kędzierzawska. W wynajmowany przez niego mieszkaniu, funkcjonariusze znaleźli swoisty magazyn przestępczych rekwizytów m.in. części umundurowania policyjnego, sprzęt łączności, kamery wideo, w tym miniaturową z nadajnikiem radiowym, kajdanki, atrapę ostrej broni i miotacze gazu paraliżującego. Zabezpieczyli też sprzęt do fałszowania dokumentów a także dowody osobiste wystawione na nazwiska różnych osób, legitymacje służbowe m.in. Agencji Wywiadu, prawa jazdy, druki innych państw potrzebne do legalizacji kradzionych pojazdów. - Sprawa jest rozwojowa, nie wykluczamy kolejnych zatrzymań - dodała Kędzierzawska. Według prokuratury, gang Janusza T. pseud. Krakowiak był jedną z najgroźniejszych grup przestępczych w kraju. Grupa istniała w latach 1991-1999, działając głównie w południowej Polsce. Jak zeznawali świadkowie koronni, w szczytowym okresie działalności z "Krakowiakiem" współpracowało nawet ok. 300 osób. Do sądów trafiło blisko 20 aktów oskarżenia przeciw "Krakowiakowi" i członkom jego grupy. W lutym zakończył się siedmioletni główny proces gangu, w którym odpowiadało 31 osób. Prokuratura zarzuciła im m.in. zabójstwa, rozboje, handel bronią i narkotykami. Sąd wymierzył wówczas "Krakowiakowi" karę 25 lat więzienia z możliwością warunkowego zwolnienia najwcześniej po 20 latach. Dopiero po 30 latach będzie mógł wyjść na wolność skazany w tym samym procesie na dożywocie Zdzisław Ł., pseud. Zdzicho, uważany za egzekutora gangu. Karę 25 lat więzienia sąd wymierzył też wtedy byłemu szefowi mafii szczecińskiej Markowi M., pseud. Oczko, za zlecenie ludziom "Krakowiaka" zabójstwa konkurenta na Wybrzeżu. Po jednym z innych ważniejszych procesów z udziałem Janusza T., w listopadzie 2006 r., katowicki sąd skazał go na 25 lat więzienia, a "Zdzichowi" wymierzył karę dożywocia. Sprawa dotyczyła śmierci czterech osób i planowania zabójstwa trzech kolejnych - policjanta, prokuratora i świadka koronnego. W listopadzie ub. roku katowicki sąd apelacyjny zmienił jednak tamten wyrok, skazując "Krakowiaka" na 15 lat więzienia za zlecenie napadu i pobicia oraz za podżeganie do zabójstwa świadka koronnego. Zgodnie z decyzją sądu, najważniejsze zarzuty postawione w tamtym akcie oskarżenia m.in. szefowi grupy, zostaną zbadane w ponownym procesie.