- Analizujemy takie zgłoszenia, zbieramy materiały i następnie - jeśli jest to wykroczenie, kierujemy sprawę do sądu, a jeśli może to być przestępstwo, przekazujemy materiały prokuraturze - powiedział rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski. Jak dodał, to, czy doszło do naruszenia ciszy wyborczej, oceniają eksperci z Państwowej Komisji Wyborczej. W niedzielę wieczorem PKW informowała w sumie o 244 incydentach związanych z wyborami. Sekretarz Komisji Kazimierz Czaplicki zastrzegł równocześnie, że nie wszystkie te sprawy były naruszeniami ciszy wyborczej. Dochodziło też m.in. do przypadków kradzieży i niszczenia mienia. Były też fałszywe alarmy bombowe - tak jak w sobotę wieczorem, gdy do KGP zadzwonił mężczyzna - jak się okazało - Polak mieszkający w Wielkiej Brytanii - informując o bombie w jednej z warszawskich komisji wyborczych. Tylko na Mazowszu policja otrzymała kilka zgłoszeń o naruszeniach ciszy wyborczej. Jak poinformował rzecznik prasowy mazowieckiej komendy policji Tadeusz Kaczmarek, m.in. policjanci Komendy Powiatowej Policji w Przysusze badają sprawę naklejania na plakaty jednego z kandydatów PO reklam wyborczych kandydata PiS. Do ostrołęckiej prokuratury trafiły natomiast materiały dotyczące umieszczenia w niedzielę na portalu "Tygodnika Ostrołęckiego" sondażu wyborczego. Jeszcze w niedzielę redaktor naczelny "Tygodnika" Maciej Sulima przesłał PAP oświadczenie w tej sprawie. Wyjaśniał, że sondaż został opublikowany na portalu 6 października, o czym świadczą między innymi komentarze zamieszczone pod tym artykułem (z datą 6.10.2011 r.). Zaznaczył, że błędnie przypisano datę publikacji tego sondażu na 9 października. Sulima dodał, że kiedy błąd został zauważony, redakcja usunęła materiał. Za publikację sondaży w trakcie ciszy wyborczej grozi grzywna od 500 tys. do miliona złotych.