Dodał, że decyzji Głównego Inspektora Sanitarnego o zamknięciu nie udało się jeszcze dostarczyć do ok. 130 podmiotów handlujących dopalaczami. W poniedziałek takich punktów było ok. 200. Jak podkreślił Sokołowski, dopóki nie dostarczono decyzji GIS, sklep może działać legalnie. Jak wyjaśnił rzecznik policji, funkcjonariusze mają problem z dotarciem do właścicieli czy sprzedawców w takich punktach handlujących dopalaczami, które de facto same się zamknęły. Policja apeluje, by informować ją o wszelkich próbach sprzedaży dopalaczy. W poniedziałek, dzięki takiemu zgłoszeniu od obywatela, policjanci i inspektorzy sanitarni zamknęli w Opolu sklep, do którego wcześniej nie udało się dostarczyć decyzji GIS. Sokołowski powiedział, że policja odnotowała też 18 przypadków naruszenia decyzji Głównego Inspektora Sanitarnego - sklepy z dopalaczami wznawiały działalność mimo dostarczenia decyzji o zamknięciu. Policjanci próbują też dostarczać decyzje o zamknięciu do miejsc, gdzie zarejestrowane są witryny internetowe oferujące dopalacze. - Niektóre sklepy internetowe same wywiesiły informacje o tym, że same do czasu wyjaśnienia sprawy wstrzymują sprzedaż. Mamy także takie sklepy, gdzie pod adresem, pod którym funkcjonują, wydaje się jakby nikogo nie było (...). Możemy podejrzewać, że właściciele starają się zrobić wszystko, żeby nie odebrać takiej decyzji albo odebrać ją jak najpóźniej - powiedział Sokołowski. Rzecznik poinformował również, że od czwartku do poniedziałku policja odnotowała 21 przypadków zatruć dopalaczami. Dopalacze to substancje psychoaktywne, które mogą działać podobnie do narkotyków; można je legalnie kupić w Polsce. Są sprzedawane m.in. jako przedmioty kolekcjonerskie lub nawozy do roślin. Nie ma dokładnej statystki zatruć dopalaczami, w szpitalach kwalifikowane są one jako tzw. inne zatrucia. Główny Inspektor Sanitarny zdecydował w sobotę o wycofaniu produktu o nazwie "Tajfun" i wszystkich podobnych do niego środków oraz o natychmiastowym zamknięciu wszystkich punktów, które je oferują. W akcję zaangażowano kilkuset inspektorów sanitarnych oraz prawie 3 tys. policjantów. Kontrolujący sklepy i hurtownie z dopalaczami zabezpieczyli specyfiki sprzedawane w tych punktach; próbki miały być przekazane do badań laboratoryjnych.