Jak poinformowała w piątek Anna Kędzierzawska z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji, porywacze próbowali zmusić swoją ofiarę do zrzeczenia się praw do nieruchomości. Do porwania doszło 21 stycznia. "Samochód 35-letniego mieszkańca Mazowsza na ul. Radzymińskiej zablokowały dwa auta. Później nieznani sprawcy siłą wyciągnęli go z pojazdu i uprowadzili" - powiedziała Kędzierzawska. Jak dodała, rodzice mężczyzny zgłosili się na policję następnego dnia. Twierdzili, że zadzwoniła do nich policjantka i poinformowała, że ich syn został zatrzymany, ponieważ jego wierzyciele złożyli zawiadomienie na policję. - Powiedziała im też, że możliwe jest jego tymczasowe aresztowanie, więc może nie wrócić szybko do domu. Dodała jeszcze, że 35-latek może zostać zwolniony, jeśli rodzina ureguluje jego długi - powiedziała Kędzierzawska. Funkcjonariusze ustali, że 35-latek nie został zatrzymany przez policję. Sprawą zajął wydział dw. z terrorem kryminalnym i zabójstw. - Policjanci trafili na ślad kobiety zamieszanej w to porwanie i jej dwóch wspólników. Ustalili też, że ich ofiara była kilkakrotnie przewożona w różne miejsca Warszawy, a później wywieziona z miasta. Jak się okazało, ukryto ją w hotelu pod Poznaniem - dodała. W akcji uwolnienia mężczyzny brali udział m.in. policjanci z KSP i policyjni antyterroryści z Poznania. Zatrzymali 36-letnią Beatę T., która kierowała porwaniem oraz pilnującego zakładnika 21- letniego Adama T. - Wkrótce zatrzymano też trzeciego ze sprawców 21-letniego Michała J. - dodała Kędzierzawska. W sobotę sąd zdecyduje czy będą aresztowani.