Po śmiertelnym postrzale 36-letniego Nigeryjczyka na bazarze obok budowy Stadionu Narodowego warszawska prokuratura prowadzi dwa postępowania - pierwsze ws. czynnej napaści na funkcjonariuszy policji, drugie - dotyczące ewentualnego przekroczenia uprawnień przez policję skutkującego nieumyślnym spowodowaniem śmierci. Jak poinformowała Mazur, drugie z tych postępowań prowadzone jest obecnie w sprawie, są w nim przeprowadzane kolejne czynności. - We wtorek została dokonana sekcja zwłok zastrzelonego Nigeryjczyka, czekamy na opinię z zakładu medycyny sądowej - powiedziała prokurator. Dodała, że zostanie także zbadana broń użyta podczas zajścia. - Ważne, żeby świadkowie zdarzenia składali zeznania w prokuraturze - zaznaczyła Mazur. Wcześniej w mediach wypowiadała się m.in. żona zabitego Nigeryjczyka. Według jej relacji zabity miał wykrwawić się na chodniku, gdyż nie udzielono mu pomocy. Inni świadkowie mówili dziennikarzom, że "Nigeryjczyk w momencie postrzału leżał obezwładniony twarzą do ziemi". Z kolei psycholog, która przypadkowo też była świadkiem zdarzenia wskazywała w mediach m.in., iż "sposób komunikowania się osób pochodzących z Afryki jest bardzo łatwo zinterpretować jako agresywny". Rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski informował wcześniej, że na targowisku przy budowie Stadionu Narodowego policjanci prowadzili rutynową kontrolę. W pewnym momencie, kiedy zbliżyli się do czarnoskórych mężczyzn, jeden z nich zaczął uciekać. W pogoń za nim ruszył funkcjonariusz. Przewrócił go na ziemię i próbował założyć mu kajdanki. Wtedy policjanta i jego kolegę, który biegł za nim, zaatakowała grupa mężczyzn. Jak podaje policja, w kierunku policjantów poleciały m.in. kamienie i cegły. Doszło do szamotaniny pomiędzy funkcjonariuszem a ściganym mężczyzną. - Świadkowie twierdzą, że próbowano wyrwać mu broń. Padł strzał. Jak się okazało, śmiertelny - mówił Sokołowski. Według policji funkcjonariusze próbowali udzielić mężczyźnie pierwszej pomocy, ale podobnie jak inni policjanci, którzy ruszyli im z odsieczą, zostali obrzucani kamieniami, cegłami i rurkami. Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga informowała we wtorek, że spośród 32 zatrzymanych po zajściach mężczyzn 25 przedstawiono zarzut czynnej napaści na funkcjonariuszy (za co grozi od roku do 10 lat więzienia), a jednemu - zarzut stawiania czynnego oporu policjantom (zagrożony karą do 3 lat). Wśród osób z zarzutami najwięcej jest obywateli Nigerii, są też mężczyźni legitymujący się polskimi dowodami osobistymi oraz osoby z paszportami Indii i Kamerunu. Prokuratura podała, że zostali oni zwolnieni do domów, zastosowano wobec nich dozór policyjny. Nie ujawniono, czy przyznali się do zarzuconych czynów. - W tym postępowaniu przesłuchano już także jako świadków policjantów biorących udział w zajściu - powiedziała w środę Mazur. Policjantów natomiast nie przesłuchano jeszcze w sprawie dotyczącej ewentualnego przekroczenia uprawnień. Kwestia charakteru w jakim będą przesłuchane poszczególne osoby - jak zaznacza prokuratura - jest jeszcze otwarta. Sprawą zajmują się też biura kontroli Komendy Głównej i Komendy Stołecznej Policji. Analizują zajście, aby odpowiedzieć m.in. na pytanie, jak doszło do tragicznego strzału i czy policjanci działali zgodnie z procedurami. Zastrzelenie swego obywatela potępiło w poniedziałek w wydanym oświadczeniu nigeryjskie MSZ.