Początkowo policja podawała, że mężczyzna nazywa się Eryk Ahmed. Do strzelaniny doszło w poniedziałek po południu, w jednej z hurtowni niedaleko centrum handlowego. Sprawca - jak ustalili policjanci - uciekał czerwoną toyotą celicą; samochód porzucił w pobliskim lesie. - Odnaleźliśmy auto. Namierzył je policyjny helikopter. Teraz szukamy mężczyzny, który jest prawdopodobnie sprawcą. To 30-letni obywatel Turcji Eryk Ahmet. Był ubrany w granatowy sweter, szarą koszulę. Miał na sobie czarny bezrękawnik, bez kaptura. Prosimy o kontakt wszystkie osoby, które mają jakieś informacje na temat miejsca, gdzie może się znajdować, lub widziały tego mężczyznę - powiedział rzecznik komendanta stołecznego policji Maciej Karczyński. Według policji mężczyzna ma ok. 182 cm wzrostu, waży ok. 110 kg. Ma piwne oczy, ciemne szpakowate włosy i nosi okulary w cienkiej, złotej oprawie. - Może mieć przy sobie broń, dlatego osoby, którego go zauważą powinny być bardzo ostrożne - dodał Karczyński. Trwa policyjna obława. W akcji uczestniczy śmigłowiec, na drogach rozstawiono też blokady. Policjanci o całej sprawie dowiedzieli się od kobiety, która zadzwoniła na telefon alarmowy. Z jej relacji wynikało, że prowadzony przez nią samochód zatrzymał mężczyzna. Gdy wsiadł, okazało się, że jest ranny i krwawi. Kobieta zjechała na pobliską stację benzynową. Mimo że wezwano karetkę pogotowia, mężczyzny nie udało się uratować. Według nieoficjalnych informacji ze źródeł zbliżonych do sprawy, do strzelaniny doszło w wyniku sporu o rozliczenia finansowe między dwoma mężczyznami.