- Mamy okres wakacji. Wypoczywamy, chodzimy na dyskoteki, do klubów czy pubów. Jesteśmy bardziej otwarci na poznawanie nowych osób. Nie powinniśmy jednak im bezgraniczne ufać - powiedział w czwartek rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski. Jak dodał, podczas dobrej zabawy warto być ostrożnym. - To nie musi być tylko pigułka gwałtu wrzucona do pozostawionego przez właścicielkę napoju. Podobny efekt powodują narkotyki wzięte nieświadomie po wypiciu lub w trakcie picia alkoholu. Następuje po nich kilkunastogodzinna utrata pamięci, podczas której nie wiemy, co się z nami dzieje - podkreślił. Zwrócił uwagę, że ofiary gwałtów dokonanych przy pomocy tego typu substancji nie muszą mieć na ciele żadnych śladów - siniaków, zadrapań czy skaleczeń, które wskazywałyby, że dopuszczono się na nich jakiejkolwiek przemocy fizycznej. - Bezwładnie poddają się wszelkim sugestiom, robią to, co każe im napastnik, nie mają bowiem świadomości, co się dzieje dookoła - podkreślił rzecznik. Pierwszymi objawami przyjęcia pigułki gwałtu mogą być zawroty głowy i zaburzenia równowagi. Substancja bardzo szybko przedostaje się z krwią do mózgu, wywołując u ofiar wręcz niemożliwą do opanowania senność. - To powoduje, że sprawca jest w stanie podporządkować sobie ofiarę bez konieczności używania siły - zaznaczył Sokołowski. Jak dodał, najczęściej tego typu przestępstwa dotyczą młodych kobiet. - Ofiary rzadko decydują się zgłosić na policję. Myślą, że wykrycie sprawcy będzie trudne. Czują wstyd i strach - powiedział Sokołowski. - Tymczasem statystyki pokazują, że wykrywalność sprawców gwałtów wyniosła w ubiegłym roku 83 proc. - dodał. Przyznał równocześnie, że w przypadku gdy do gwałtu mogło dojść po pigułce nie można zwlekać z zawiadomieniem. Jej ślady znikają z krwi już po ośmiu godzinach, a po 12 nie można jej wykryć nawet w moczu.