Funkcjonariusze i energetycy działają w pełnym przykryciu. Nie chcą ujawniać swoich wizerunków i danych, ponieważ są zastraszani przez złodziei prądu. Po wykryciu nielegalnego przyłącza najczęściej słyszą: To niemożliwe. Złodzieje miękną dopiero w sądzie - po pokazaniu filmów i zdjęć, i przyznają się do winy. Złodzieje prądu dzielą się na dwie grupy. Do pierwszej należą biedni ludzie, którzy po prostu nie mają na rachunki. Do drugiej - przedsiębiorcy i gastronomowie. Oni wiedzą, jak to robić, a zysk z kradzieży prądu jest większy niż ewentualna kara.