70 proc. badanych robi to przynajmniej raz w tygodniu, a 14 proc. każdego dnia. Chętniej niż panowie inicjatywę podejmują panie - aż 89 proc. zadeklarowało, że to one rozpoczęły flirt. Dla porównania aż co czwarty mężczyzna woli poczekać, aż dziewczyna zainicjuje choćby rozmowę. Zarówno dla pań, jak i panów rozpoznawalnymi sygnałami do rozpoczęcia flirtu są uśmiech i wymowne spojrzenie. Niewiele kobiet sięga zaś po tak wyrafinowane metody, jak wpadanie "niechcący" na mężczyznę (13 proc.), potykanie się z nadzieją na wylądowanie w ramionach wybrańca (3 proc.) czy upuszczenie długopisu lub notatek (5 proc.), tak by on je podniósł. Niemal połowa pań inicjuje flirt w dyskotece, tańcząc w pobliżu mężczyzny. Kobiecie flirt poprawia nastrój (54 proc. badanych), dowartościowuje ją (47 proc.) i poprawia humor (75 proc.). Mężczyźni podchodzą do sprawy bardziej zadaniowo. Dla połowy z nich flirt to przyzwolenie na pocałunek, a dla jednej czwartej - na seks. Aż 37 proc. panów stwierdza równocześnie, że flirt powinien prowadzić do zbudowania trwałej relacji. Flirtują zarówno osoby wolne, jak i będące w stałych związkach. Dotyczy to niemal 60 proc. "zajętych". Więcej w "Metrze".