Zatrzymany mężczyzna oraz jego kompan 50-letni Grzegorz P. (odsiaduje karę więzienia w związku z inną sprawą) zastraszali przedsiębiorców budowlanych w Markach. Podkładali na ich posesjach granaty, grozili im oraz żądali pieniędzy. - Wszystko wskazywało na to, że powodem mogły być rozliczenia finansowe - powiedział w środę PAP rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkom. Marcin Szyndler. Pod koniec 2007 roku do policjantów z KSP dotarła informacja o granacie i butelce z benzyną pozostawionych w reklamówce na ogrodzeniu posesji należącej do przedsiębiorcy budowlanego z Marek. Na miejsce wezwano służby ratownicze i techniczne: straż pożarną, pogotowie ratunkowe, pogotowie energetyczne, pogotowie gazowe. Policyjni pirotechnicy przy użyciu specjalistycznego robota sprawdzili zawartość torebki. Granat został przewieziony na poligon w Zielonce i zdetonowany. Trzy miesiące później funkcjonariusze z wydziału dw. z terrorem kryminalnym kolejny raz zostali powiadomieni o pozostawionym granacie, tym razem u innego budowlańca. Podobnie, jak poprzednio, ładunek zabezpieczono i na poligonie zdetonowano. W kwietniu 2008 roku jeszcze inny przedsiębiorca budowlany zgłosił się na policję i poinformował, że ktoś wysyła do niego listy z pogróżkami i chce wyłudzić 20 tys. zł - poinformowała policja. Prowadzący postępowanie funkcjonariusze podejrzewali, że w każdym z tych przypadków udział mogą mieć te same osoby. Wytypowali dwóch mężczyzn: 29-letniego Marcina C. i 50-letniego Grzegorza P. Podejrzanym grozi do 10 lat więzienia.