8 maja w Ząbkach 54-letni Jan O. został znaleziony nieopodal swego domu ze śmiertelnymi ranami zadanymi nożem. Wykrwawił się na śmierć, bo nikt go nie zauważył. O zabójstwo Jana O. podejrzany jest jego sąsiad, Marek P., który sam zgłosił się na policję i przyznał, że ugodził nożem sąsiada, ale zaprzecza, że chciał go zabić - utrzymuje, że się bronił. Sprawa jest pokłosiem trwającego od dłuższego czasu sąsiedzkiego konfliktu. W maju Marek P. został aresztowany, ale 4 sierpnia Sąd Okręgowy Warszawa-Praga nie uwzględnił wniosku prokuratury o przedłużenie aresztu i zwolnił podejrzanego do domu. Sąd uznał wtedy, że nie trzeba przedłużać aresztu, bo nie ma obawy, że Marek P. będzie utrudniał śledztwo - czego nie robił, bo sam poinformował o dokonanej zbrodni, a obrońca dostarczył do badań nóż. Według sądu, sam fakt, że mężczyzna stoi pod zarzutem zbrodni zabójstwa nie jest powodem, by na proces czekał w areszcie, bo areszt nie jest karą, nie ma jej zastępować, a jedynie służyć temu, by podejrzany nie utrudniał pracy policji i prokuraturze. Prokuratura odwołała się od tej decyzji wnosząc o ponowne aresztowanie podejrzanego - poinformowała prok. Renata Mazur, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. W czwartek Sąd Apelacyjny w Warszawie przychylił się do tego wniosku. - Sąd Apelacyjny uznał, że sąd I instancji prawidłowo ocenił charakter sprawy, ale nie miał racji uznając, że nie istnieje obawa utrudniania śledztwa przez podejrzanego. W istocie - wobec faktu, że za zarzucane przestępstwo grozi mu surowa kara - nie można wykluczyć zasadności obaw, iż z tej przyczyny będzie on wpływał na śledztwo - powiedziała rzeczniczka SA Barbara Trębska. Czwartkową decyzją sądu Marek P. został aresztowany na 2 miesiące. Prok. Mazur powiedziała, że śledztwo przeciwko mężczyźnie jest przedłużone do 8 listopada i do tej daty pozostanie on w areszcie.