Wczoraj wieczorem na stacji w Iławie wagon pociągu z Krakowa do Kołobrzegu wypadł z szyn. Był to już drugi taki wypadek w tym tygodniu. Nikomu nic się nie stało, ale okazało się, że wagon zniszczył torowisko. Teraz kolejarze muszą je naprawić. - Do czasu zakończenia naprawy nie da się wyjechać z Iławy w stronę Malborka - tłumaczy Krzysztof Łańcucki, rzecznik Polskich Linii Kolejowych. Drugi tor, który jest na tej stacji, jest w tej chwili modernizowany, dlatego nie możemy puścić nim ruchu pociągów, z tego powodu składy dalekobieżne jadą objazdem przez Olsztyn i Elbląg. A to oznacza, że podróż jest dłuższa niż zwykle o około 2-3 godziny. Kolejarze szacują, że naprawa zakończy się dziś po południu i wieczorem pociągi będą mogły znów kursować przez Iławę. Zawiniły szyny? Do niemal identycznego wypadku doszło w Iławie zaledwie dzień wcześniej - wtedy z torów wypadła lokomotywa. W obu przypadkach maszyniści byli trzeźwi, przyczyny zdarzeń bada teraz specjalna komisja. Ale według przedstawiciela Urzędu Transportu Kolejowego można już mówić o bardzo prawdopodobnej przyczynie, jaką jest wpływ temperatury na szyny zastosowane w Iławie. - Zastosowano tam tzw. bezstykowe szyny, które dają wprawdzie większy komfort jazdy, ale też w czasie upałów łatwiej odkształcają się w sposób mogący prowadzić do wypadków - tłumaczy Maciej Domański z UTK. - W tej chwili oceniamy, że to najbardziej prawdopodobna przyczyna obu wypadków - dodaje. Na przyszły tydzień Urząd Transportu Kolejowego zaplanował specjalne zebranie, podczas którego zostanie określony sposób monitorowania w całej Polsce odcinków, na których zastosowano bezstykowe szyny.