Zaangażowani w akcję będą jeździć po Polsce i rozdawać ulotki ostrzegające przed sektami; będą też prowadzić prelekcje na obozach i koloniach, a także w kościołach na temat zagrożeń, jakie wiążą się z działalnością sekt. Akcja potrwa przez najbliższe dwa miesiące. We wrześniu - trafi do szkół. Cały czas działać będzie także telefon interwencyjny. Akcję zakończyć ma konkurs wiedzy o sektach. - Wiele sekt ujawnia się podczas wakacji. Łatwiej im zwerbować młodych ludzi, gdy wyjeżdżają, są z dala od swoich rodzin i przyjaciół - powiedział przewodniczący komitetu Ryszard Nowak w czwartek na konferencji prasowej inaugurującej akcję. Podkreślił, że choć akcja jest skromna, prowadzona na miarę możliwości członków komitetu, którzy działają w nim społecznie, rokrocznie przynosi pozytywne efekty. Zdaniem Nowaka, od 1998 roku, kiedy po raz pierwszy przeprowadzono akcję "Lato bez sekt", wiedza społeczeństwa na ten temat znacznie się zwiększyła. Choć - jak zaznaczył - coraz więcej sekt zeszło do podziemia albo ukrywa się pod przykrywką fundacji bądź stowarzyszeń, ludzie są coraz bardziej wyczuleni i łatwiej zauważają niepokojące objawy u swoich dzieci lub przyjaciół, mogące świadczyć o ich przynależności do sekty. - Nagła zmiana sposobu zachowania u naszych dzieci, krytyka dotychczasowego stylu życia, zwłaszcza po powrocie z wakacji, mogą być sygnałami alarmowymi - mówił Nowak. Przypomniał, że w takiej sytuacji warto skontaktować się z komitetem. W swojej ulotce informacyjnej jako przykładowe sekty, w których łamane są prawa dziecka, komitet wymienia m.in. Kościół Scientologiczny, Niebo, Najwyższą Prawdę, Czerwoną Brygadę, Rodzinę Miłości. Choć, jak zaznacza Nowak, nie ma żadnych badań mówiących, ile sekt działa w Polsce i ile osób do nich należy, komitet szacuje, że może być ich nawet ok. tysiąca.