Jak poinformował komendant płockiej policji Jarosław Brach, nastolatek po badaniu lekarskim trafił do izby zatrzymań, a o jego dalszym losie zdecyduje sąd dla nieletnich. - Nastolatek nie potrafił wytłumaczyć motywów swojego czynu - powiedział Brach. Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że gdy chłopak wszedł do salonu operatora telefonii komórkowej, zwrócił się do jednej z pracownic, młodej kobiety, że chce zareklamować sprzedawany w tym punkcie sprzęt. Chłopak zachowywał się agresywnie. Pracownica poszła na zaplecze, ale w obawie przed klientem już nie wróciła do sklepu. W tym czasie nastolatek zagroził nożem pozostałym osobom przebywającym w salonie, nakazując im opuszczenie sklepu. Groził też samookaleczeniem. Zażądał rozmowy z psychologiem policyjnym, potem ze swoją matką, a nawet z matką chrzestną. Jak opisują policjanci - zachowywał się irracjonalnie. - Raz był zupełnie spokojny, potem wpadał w szał, kopał w sprzęty stanowiące wyposażenie salonu. Nawet rozmowa z matką wzburzyła go i znów wpadł w złość. Cały czas był jednak obserwowany, a wkrótce przybyły posiłki policjantów - relacjonuje Anna Lewandowska z płockiej policji. W pewnym momencie chłopak włożył nóż do plecaka, a sam plecak odrzucił. Wtedy został obezwładniony przez policję i odwieziony do najbliższego komisariatu.