Śnięcie ryb nie stanowi zagrożenia dla rzeki i miasta - poinformował we wtorek kierownik płockiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska (WIOŚ) Andrzej Hasa. - Nie jesteśmy w stanie ocenić skali śnięcia ryb, dlatego że basen portowy prawie w całości pokrywa lód. Śnięte ryby zalegają pod lodem i w miejscu przy bramie basenu, gdzie lodu nie ma - dodał. Jak powiedział, dopiero gdy się ociepli i lód z basenu portowego zniknie, będzie można oszacować ilość śniętych ryb. Wtedy też właściciele tego terenu, a jest to kilka podmiotów, będą musieli je wybrać. WIOŚ wystąpił do prezydenta Płocka, aby wydał decyzję, nakładającą na właścicieli taki obowiązek. Jest też możliwość, że samorząd pomoże w utylizacji śniętych ryb. Hasa zaznaczył, iż wyniki badań pobranych z basenu próbek wody wykazały, że przyczyną śnięcia ryb jest niska zawartość tlenu w wodzie. Analizy wykluczyły możliwość przedostania się do zbiornika jakichkolwiek zanieczyszczeń.- Nie ma żadnego wypływu ścieków, czy też jakiegoś zanieczyszczenia punktowego. Jakość wody w basenie jest porównywalna z jakością wody w Wiśle - uściślił Hasa. Podkreślił też, że gdyby nawet śnięte ryby, np. podczas roztopów, przedostały się z basenu do głównego nurtu rzeki, nie stanowiłoby to zagrożenia ani dla jej środowiska, ani dla ludzi. - Dla rzeki są to tak małe ilości śniętych ryb, że nie ma to w zasadzie znaczenia. Ujęcie wody dla miasta jest znacznie powyżej basenu portowego - dodał Hasa. Wisła od tamy we Włocławku do Wyszogrodu jest skuta lodem. Zalegająca pokrywa lodowa nie wstrzymuje jednak całkowicie przepływu wody. W Płocku od końca grudnia 2009 r. obowiązuje alarm przeciwpowodziowy, a w siedmiu gminach powiatu płockiego - od poniedziałku - pogotowie przeciwpowodziowe.