W środę w Płocku woda zaczęła opadać, gdy wczesnym popołudniem lodołamacze przełamały 3-kilometrowy zator w Popłocinie niedaleko Płocka. Lodołamacze prowadziły akcję do godz. 19. - W mieście ciągle obowiązuje ogłoszony w środę rano stan alarmowy. Woda wróciła do koryta rzeki. Spłynęła sięgająca wcześniej kilkadziesiąt centymetrów woda z ulicy Gmury na osiedlu Borowiczki, a na ulicy Rybaki pod Tumskim Wzgórzem pozostało kilka centymetrów wody. Strażacy wypompowują wodę z zagłębień - powiedział w czwartek Sebastian Dymek z biura prasowego urzędu miasta w Płocku. Jak poinformował rzecznik Regionalnego Zarządu Gospodarki w Warszawie Dariusz Bogacz, o świcie pracę wznowiło siedem lodołamaczy. Prowadzą akcję na Wiśle w okolicach Popłocina k. Płocka. Rozkruszają zbitkę lodową przy prawym brzegu, a także napływające kry z górnych odcinków rzeki. Po przełamaniu zatoru ruszyły lody powyżej Płocka, napływają duże masy wody. Ciągle utrzymuje się wysoki stan wody na środkowej Wiśle. W Płocku na osiedlu Borowiczki poziom wody wynosi 358 cm, tj. o 80 cm powyżej stanu alarmowego, a w środę był przekroczony o 155 cm. W Kępie Polskiej, 26 km powyżej Płocka poziom wody sięga 662 cm (stan alarmowy 450), a w Wyszogrodzie, 46 km powyżej Płocka, wynosi - 757 (stan alarmowy 550). Na Zbiorniku Włocławskim, rozciągającym się od Włocławka do Połocka, znacznie podniósł się stan wody. W konsekwencji zwiększono zrzut wody z włocławskiej tamy. Jeszcze w poniedziałek przez zaporę przepływało 1500 metrów sześciennych wody na sekundę, w czwartek zrzut zwiększono do 2850, a na piątek planuje się 3050 metrów sześciennych na sekundę.