Płatne uczelnie przyznają sobie prawo do podnoszenia czesnego bez jasno określonej przyczyny. Często w ogóle nie zwracają czesnego w przypadku, gdy student zrezygnuje z nauki. Jest to oczywiście klauzula niedozwolona. - Za każdym razem, kiedy konsument z nauki musi zrezygnować, nie jest tak, że uczelnia może zatrzymać 100 procent wpłaconego czesnego - mówi Konrad Gruner z UOKiK. Jak tłumaczy, zwrot czesnego powinien być uzależniony od tego, jak długo student chodził na zajęcia: Reszta powinna być konsumentowi zwrócona. W świetle prawa uczelnie zarówno te prywatne jak i państwowe, które pobierają opłatę za naukę są traktowane jako przedsiębiorcy. Jeśli płacicie za szkołę, to kupujecie od nich usługę i powinniście domagać się swoich praw.