Stołeczni urzędnicy uznali, że nie ma potrzeby zwalczać komarów. Inaczej niż w Siedlcach, Tarnobrzegu, czy Wrocławiu, które na ten cel wydadzą od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy złotych. Oprysków w Warszawie nie będzie, chociaż uciążliwe owady dokuczają w wielu dzielnicach. - Nie można się nigdzie ruszyć wieczorami. Nic nie pomaga - skarżą się mieszkańcy. Z ludową mądrością zgadza się prof. Stanisław Ignatowicz z SGGW. - Opryski całych dzielnic nie mają sensu. Po 2-3 dniach wszystko wraca do normy i komary znowu nas kłują, nawet z większą intensywnością niż przedtem - tłumaczy. Odkomarzanie ma sens np. na własnym podwórku i daje tylko kilkunastogodzinny efekt. Większości z nas pozostaje spray na komary naniesiony na ubrania lub skórę.