Do awantury pomiędzy rowerzystą i kierowcą auta dostawczego doszło na Pradze Północ. 40-letni rowerzysta żądał od kierowcy mercedesa 200 złotych za jego rzekome potrącenie. Nieco inną wersję opowiedział wezwanym policjantom kierowca dostawczego mercedesa. - Wyjaśnił mundurowym, że mężczyzna jadący rowerem zajechał mu drogę i wmawiając, że go potrącił, zażądał od niego 200 złotych zadośćuczynienia. Dodał, że gdy ten nie zapłaci, zadzwoni na policję. Dostawca jednak odmówił zapłaty i sam poprosił o przyjazd patrolu - przekazała kom. Paulina Onyszko z praskiej komendy. Rowerzysta kilka razy zmieniał wersję wydarzeń Policjanci dokładnie obejrzeli mercedesa, który nie miał żadnych uszkodzeń. Również rowerzysta nie miał żadnych zadrapań, które mogłyby świadczyć o tym, że został potrącony. 40-latek był za to - jak stwierdziła policjantka - bardzo pobudzony, wulgarny, czuć było od niego silny zapach alkoholu. - Przyznał się mundurowym, że jechał na rowerze. Parę razy zmieniał swoje wyjaśnienia co do tego, czy został potrącony - dodała. Policjanci przeanalizowali całą sytuację i poinformowali rowerzystę, że dopuścił się dwóch wykroczeń. Chcieli też zabrać go na komendę. To stanowczo nie spodobało się 40-latkowi. - W radiowozie kopał w wyposażenie pojazdu, obrzucał policjantów wyzwiskami, groził im - przekazała Onyszko. Próbował uderzać głową w kraty W końcu udało się dowieźć go na komendę. Tam policjanci sprawdzili stan jego trzeźwości. Alkomat wykazał u niego prawie 2,5 promila alkoholu. Mężczyzna nadal był bardzo agresywny, kopał w kraty, próbował uderzać w nie głową, dwukrotnie kopnął policjanta. - By nie zrobił sobie krzywdy, policjanci zabezpieczyli jego głowę kaskiem ochronnym. Zatrzymany 40-latek trzeźwiał w policyjnej izbie zatrzymań - powiedziała policjantka. Następnego dnia usłyszał zarzuty za znieważenie i naruszenie nietykalności cielesnej interweniujących policjantów. Za te przestępstwa sąd może skazać mężczyznę na karę do trzech lat więzienia.